Derinkuyu

Co warto zobaczyć w Kapadocji?

ABC O PODZIEMNYM MIEŚCIE W TURCJI – DERINKUYU

A jak atrakcyjność Derinkuyu

Derinkuyu w Turcji to podziemne miasto, położone w centralnej Anatolii, które od setek lat zachwyca oraz intryguje, a przede wszystkim przyciąga turystów z całego świata. Zabieram Was do Kapadocji, gdzie w podziemiach tej krainy, położonej w środkowej Turcji skrywa się wiele tajemnic. Dzisiejszy wpis będzie niczym dzieło na miarę Blanki Lipińskiej. Jednego bądźcie pewni – będzie ciemno i przyjemno, a jak doczytacie do końca sami – ocenicie, czy Wam się podobało, czy też nie i będziecie wyczekiwać kolejnego – lepszego z moich podróżniczych wpisów.

Będziemy dziś wchodzić głęboko, głębiej i co raz szybciej i mocniej oraz dalej niemalże dotrzemy do bram piekieł, a na pewno do piekielnie fajnych miejscówek. Nie wiem jak Wy, ale ja już nie mogę się doczekać i robię się z podniecenia twardy niczym żelki z Biedronki sprzedawane bez opakowania. Powiem Wam szczerze,  że wręcz uwielbiam ten rodzaj brawury. Jeśli macie ukończone 18 lat i również jesteście gotowi na penetrację tych orientalnych terenów – to startujemy. Możecie być pewni – dzisiejszy wpis będzie jak randka w darkroomie po internetowym romansie – tu całej prawdy nie da się ukryć. Gotowi? No to ruszamy.

Dla pełni szczerości muszę Wam na starcie naszej wyprawy zdradzić kilka elementarnych informacji. Kapadocja znana jest z licznych podziemnych miast, a to za sprawą tamtejszych miękkich skał, które umożliwiały rzeźbienie tuneli oraz drążenie pomieszczeń pod powierzchnią. Jednak największym, najgłębszym oraz najciekawszym tego typu miastem pozostaje od zawsze Derinkuyu, do którego Was zabieram. Zobaczycie dziś  podziemny kompleks, którego historia sięga czasów starożytnych. Miasto Derinkuyu leżące w prowincji Nevşehir potrafi zrobić ogromne wrażenie niczym porcja pierogów od babci na niedzielnym obiedzie, no chyba że macie klaustrofobię lub jesteście na diecie – wówczas może nawet przyprawić o zawał czy zawroty głowy. Dla mnie prywatnie miejsce to jest imponującym zabytkiem na skalę światową i od dawna chciałem Was tu zabrać, szczególnie że nikt nie jest w stanie precyzyjnie podać kiedy i za sprawą kogo ono powstało. Rzut okiem jak wygląda na fotografii to podziemne miasto i idziemy.

Ruszamy do kompleksu podziemnych tuneli i mieszkań Derinkuyu, które założone zostały prawdopodobnie już we wczesnej starożytności. Pierwsze źródła pisane opisujące podziemne miasto w Turcji pochodzą z IV wieku p.n.e., ale podejrzenia co do jego początków sięgają nawet VIII w.p.n.e. Miasto miało służyć jako schronienie dla prześladowanych Chrześcijan najpierw przed muzułmańskimi Arabami podczas wojen arabsko-bizantyjskich, później także przed mongolskimi najeźdźcami w XIII wieku. Nie będę Was zanudzał historią, ale zdradzę, że ciekawostką jest fakt, iż miasto posiadało w swoich strukturach nie tylko pomieszczenia mieszkalne, ale i sklepy spożywcze, kuchnie, stragany, świątynie, studnie oraz miejsca nauki. Jednym słowem pełny serwis – dokładnie tak samo jak na obiedzie u babci – nie da się tego wszystkiego ogarnąć oczami, a co za tym idzie i skonsumować w pełni na raz.

Szacuje się, że całość tego podziemnego miasta  była rozlokowana nawet na około 8 poziomach, z których najniższe znajdowały się 85 metrów pod powierzchnią Ziemi (niektóre źródła podają, że tych poziomów mogło być więcej – nawet do 12). Miasto wyposażone było w systemy dostarczające wodę oraz szyby wentylacyjne i ja to szanuję – taka klimatyzacja w tamtych czasach była czymś nie mniej nieocenionym, jak dziś. Dzięki temu w upalne lata temperatura utrzymuje się tu na poziomie około 15 °C, a zimą nie spada poniżej 7°C. Przez setki lat funkcjonowało to miejsce jako samodzielna metropolia mieszcząca w swoich zakątkach tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy mieszkańców. Pozostaje jedno pytanie, czy kosmici mogli pomagać ludziom w budowie tak zaawansowanego na owe czasy miasta? Zdradzę Wam, że nieopodal tego miejsca jest sklep z różnymi pamiątkami czy antykami, a w sejfie właściciel trzyma iście kosmiczne starocie, które odnaleziono w tych okolicach. Nie chcę nic sugerować, ale niektóre z nich wyglądają naprawdę nieziemsko – sami oceńcie.

Tu pewnie znów Was zaskoczę, ale to podziemne miasto zostało odkryte stosunkowo niedawno i co najciekawsze, całkowicie przypadkowo. Odkrycia dokonał w 1963 roku miejscowy rolnik, który podczas renowacji swojego domu natknął się na tajemniczy pokój. Dalsze prace archeologiczne odsłoniły dostęp do sieci tuneli. W 1967 roku Derinkuyu udostępniono w części zwiedzającym i do dziś cieszy się to miejsce powodzeniem wśród turystów z całego świata.

Podczas podziemnej wędrówki warto zwrócić uwagę na ogromne koła młyńskie, służące jako drzwi do kolejnych poziomów miasta. W razie ataku wykorzystywano je do odcięcia dostępu napastnikom, a środkowy otwór służył jako ułatwienie do przetaczanie tych “bram”. Ważą one od 200 aż do 500 kg, mają wysokość od 1 do 1,5 metra i szerokość 30-50 cm dzięki czemu są solidniejsze niż obecna Gerda – która nie zapłaciła za reklamę na blogu, a lokowanie jej produktu w postaci drzwi jest zupełnie przypadkowe. 

Główną atrakcją turystyczną jest w Derinkuyu oczywiście podziemne miasto, ale warto podkreślić, że nie jedyną. Zaledwie 100 metrów na południe od wejścia do podziemnego miasta stoi otoczony kamiennym murem kościół świętego Teodora. Został on zbudowany w latach 50-tych XIX wieku, kiedy to miasteczko, znane wówczas jako Malakopi. Z czasem kościół przestał służyć wiernym, a już w 2014 roku obiekt został zamknięty, ale można wejść na jego dziedziniec i dokładnie obejrzeć samą budowlę, niestety wyłącznie z zewnątrz, gdyż budynek jest niedostępny niczym makaron czy papier toaletowy na sklepowych półkach w początkach pandemii, ale warto jest wybrać się na spacer właśnie w tym kierunku.

Za kościołem świętego Teodora rozciąga się park miejski – Hakkı Atamulu Kültür Parkı. Jego główną ozdobą jest ogromny pomnik, gdzie przedstawiony został Atatürk. Ma on wysokość 13,5 metra i był do niedawna najwyższym pomnikiem wodza w Turcji.

Przy parku stoi rzadki w Turcji przykład oryginalnego budynku meczetu czyli Derinkuyu Park Camii. Został on również zaprojektowany przez Hakkı Atamulu, a wyróżnia go wyrastający z dachu minaret.

Kolejnym ciekawym meczetem w miasteczku jest Meczet Republiki (tr. Cumhuriyet Camii), stojący około 200 metrów na północ od wejścia do podziemnego miasta, przy ulicy Şht. Ali Güven. Budynek został wzniesiony w 1860 roku jako Kościół Archaniołów (tr. Taksiyarhis Kilisesi) – przekształcono go w meczet w 1949 roku.

Nie można również pominąć gustownego inaczej napisu dla turystów, który ulokowano tak, że drugi plan tworzy  unikatowy klimat dla każdego, kto chce mieć fotograficzną i nietypową pamiątkę z tego właśnie miasta, do dziś żałuję, że sam nie zapozowałem w tym miejscu. Przyznajcie – czyż nie jest wyjątkowo?

B jak bezpieczeństo

W mieście tym nie zobaczymy antycznych ruin, nie ma tu kolumn, marmurów, amfiteatrów. Jego główną atrakcją jest półmrok, chłód i kilometry korytarzy ukrytych pod powierzchnią. Gdy znikniecie pod Ziemią w tunelach starożytnego miasta-schronienia Derinkuyu możecie czuć się jednak bezpiecznie. Korytarze są dobrze oznaczone i trudno jest się tu zgubić, ale nie mówię, że jest to nie możliwe. Poruszanie się po terenie podziemnego miasta jest proste i nie da się tu zabłądzić, wystarczy podążać za odpowiednimi strzałkami. Natomiast w samym mieście spotkałem wielu przyjaznych lokalsów, którzy bardzo pozytywnie nastawieni są dla turystów, a tamtejsze dzieciaki skradły migawkę mojego aparatu. W okolicy nie brakuje również sklepów z pamiątkami, których właściciele zapraszają serdecznie do siebie, ale o tym nieco więcej będzie za chwilę.

Ważna sugestia – idąc po podziemnym mieście za wskazaniem czerwonych będziemy szli coraz bardziej w głąb Ziemi, jeśli chcemy wydostać się na powierzchnię, wystarczy podążać za strzałkami w kolorze niebieskim. Warto też wiedzieć, że nie cała trasa jest idealnie oświetlona, część pomieszczeń jest pozbawiona elektryczności i bez własnego światła nie wchodźmy do żadnego z ciemnych pomieszczeń. Często spotkać można liczne dziury w podłodze, w które łatwo jest wpaść przy chwili nieuwagi i jest to chyba jedyne zagrożenie, które w tym mieście udało mi się wyłapać.

Aby dostać się do Derikuyu z Goreme można wyruszyć z dworca dolmuszem jadącym w kierunku do Nevsehir. Dolmusze odjeżdżają dość regularnie i nie będziemy mieli kłopotu ze znalezieniem transportu, nie są również drogie. Wsiadając powiedzmy kierowcy, że naszym celem jest Derinkuyu. Kiedy przyjdziemy na miejsce możemy wysiąść na ostatnim przystanku, z którego do przejścia będziemy mieli jakieś 300 metrów w kierunku z którego przejechaliśmy. Kierujmy się w stronę kościoła, przejdźmy obok niego i po prawej stronie znajdziemy kasy i samo wejście do podziemnego kompleksu.

Zapomniałbym wspomnieć, że oprócz pomieszczeń mieszkalnych i korytarzy w mieście podziemnym Derinkuyu znaleziono prasy do produkcji wina i oliwy, stajnie, magazyny i spiżarnie, szkoły jak również kaplice, kościoły czy miejsca modlitwy, szyby wentylacyjne, którego wysokość wynosi 55 metrów. 

C jak ceny

Wstęp do podziemnego miasta jest płatny, a cena biletu wynosi 60 TL (w 2022 roku). W Derinkuyu można również wykorzystać kartę Museum Pass Kapadokya – uprawniającą do wstępu do 10 najważniejszych atrakcji turystycznych w Kapadocji, która ważna jest przez 3 doby. Oba bilety dostępne są w kasach, a koszt takiej karty to 320 TL. Obiekt jest otwarty codzienne od godziny 8:00 do godziny 18:00 w sezonie lub 17:00 poza nim.

Moim zdaniem Derinkuyu to jedna z najbardziej niezwykłych konstrukcji i jednocześnie jedno z najbardziej imponujących podziemnych miast na świecie, które jest warte zobaczenia za wszelką cenę. Mam nadzieję, że i Wam ta podróż do wnętrza Ziemi przypadła do gustu. Choć wszystko co dobre się szybko kończy, tak i nasza wyprawa musi dojść do końca –  gdzie słowo dojść w filmach Blanki Lipińskiej rozumiano nieco inaczej. Tak to trochę jest, jak ze skokami narciarskimi, które trwają za krótko – podobnie jest, mam wrażenie z moim dzisiejszym wpisem, co by nie szukać innych bardziej wysublimowanych porównań. To zabieg celowy byście nie mieli przesytu, a apetyt, by zobaczyć to miejsce osobiście – do czego już dziś Was gorąco zachęcam.

Obiecuję Wam, że to też nie nasza ostatnia podróż po Kapadocji. Ta przepiękna kraina położona w środkowej części Azji Mniejszej oczarowała mnie na tyle, że jeszcze nie raz Was tu zabiorę. Imponuje mi jej wyjątkowa uroda, która związana jest z jej budową geologiczną, choć niektórzy złośliwi mawiają, że tak chujowych skał to dawno nie widzieli. Region ten jest w dużej części zbudowany ze skał pochodzenia wulkanicznego tzw. tufu. Odwiedzający Kapadocję zachwycić się tu mogą skałami o ciekawych kształtach będącymi wynikiem ich erozyjnych właściwości, ale o tym więcej innym razem. Na deser zostawiam poniżej jeszcze kilka fotografii z mojej wyprawy. WIELKIE DZIĘKI DLA MOICH PATRONÓW – to dzięki Wam powstaje ten blog. Dziękuję też wszystkim za wirtualne kawy. Trzymajcie się zdrowo i do następnego razu. Cześć!

linia

Blog powstaje dzięki wsparciu Patronów:

AMBA team, Ryjek, Woj, Tygrysek od Puchatka oraz anonimowy Patron.

DZIĘKUJĘ WAM

 

Zainspiruj się podróżniczo i zobacz moje  WYPRAWY

Zajrzyj  po więcej zdjęć do mnie na INSTAGRAM

Bądź na bieżąco, polub już dziś mój profil na FACEBOOK’u

Podobał Ci się wpis? Wesprzyj blog i zostań moim PATRONEM

✈ Blog podróżniczy | Patronite| Travel| Fotografia | Polska | Turcja  🗺

Wszelkie prawa zastrzeżone © Rafał Bil Fotografia 2022