Co warto zobaczyć w Kijowie?

Dziś zabiorę Was na wirtualną wyprawę do największego miasta Ukrainy. Wyprawa do Kijowa będzie zderzeniem z miastem liczącym oficjalnie około 3 mln osób, a w rzeczywistości licząc z przyjezdnymi nawet do około 5 mln ludzi. Aglomeracja ma ponad 800 km kwadratowych i plasuje się wśród największych metropolii Europy na 7 miejscu. Dziś postaram się zmierzyć ze stereotypami, tego jednego z najstarszych miast w Europie Wschodniej. Zweryfikujemy czy Kijów to wyłącznie tania wódka, złe drogi i piękne kobiety. Jedno jest pewne, czeka nas wyprawa do miasta pełnego  kontrastów, w którym wyczuwalna jest unikatowa atmosfera oraz aromat kawy i napojów procentowych. Jeżeli Wasze głowy i wątroby są na to gotowe, to zapraszam. Pamiętajcie tylko, że Ukraina nie jest członkiem UE także zabierzcie ze sobą paszporty. Dodatkowo, musicie wiedzieć, że gdybyście zdecydowali się na przyjazd tu samochodem, niezbędnym będzie załatwienie kilku dokumentów m.in. zielonej karty czy odpowiedniego ubezpieczenie pojazdu. Przy przejściach granicznych czy kontrolach policyjnych możemy liczyć się z dodatkowymi „opłatami”, chyba że będziecie wytrwali w swojej postawie, to może uda się Wam ich uniknąć. Z uwagi na powyższe oraz, że stan dróg pozostawia czasem wiele do życzenia, zdecydowanie doradzam wybrać podróż samolotem. I tu jest idealne miejsce na reklamę linii lotniczych – Wizzair, Ryanair, LOT – cierpliwie czekam na Wasze propozycje 🙂 Lećmy dalej, bo się i tak nie doczekam, a chcę Wam dziś pokazać Kijów i to od A do Z. Pamiętajcie tylko o zmianie wskazówek w zegarkach, które należy przesunąć o godzinę do przodu. Nie tracąc czasu,  synchronizujemy sikory i startujemy.

 

A jak Arsenalna  

Podróż zacznijmy najniżej jak tylko w Kijowie się da, po to by następnie piąć się tylko w górę. Wszystko to robię, byście mogli wraz z upływem czasu czerpać garściami ze szczytu ukraińskiego prestiżu, przy założeniu, że z podstawowym budżetem jaki miałem zaplanowany na ten wyjazd, można mówić o jakimkolwiek luksusie czy prestiżu. Wspomnę Wam tylko, że za lot w obie strony zapłaciłem nieco ponad 80 PLN, ale nie traćcie nadziei. Wróćmy jednak do naszej największej i jednocześnie najgłębszej stacji metra, o czym dowiecie się niemal na większości blogów polecających atrakcje w Kijowie. Zjeżdżając ponad 100 metrów w dół docieramy w końcu na przystanek Metro Arsenalna. Sam zjazd ruchomymi schodami trwał około 4 minuty i kosztował tylko 8 UAH, ale nie to jest najważniejsze. Jeśli nadal szukacie człowieka, który będzie relacjonował Wam ile dolarów wydał w sklepach z markową odzieżą i jak drogimi limuzynami się woził, to jest ten moment, w którym powinniście zamknąć przeglądarkę. Tym co ze mną pozostali wynagrodzę cennymi informacjami, tak byście mogli poznać dziś Kijów od A do Z, oczywiście wyłącznie po mojemu. Już na starcie zdradzę Wam, że tunele metra znajdują się nie bez powodu tak głęboko i skrywają w sobie pewną tajemnicę. Mówi się, że Arsenalna wyposażona jest w specjalne pomieszczenia na wypadek sytuacji awaryjnych. Pokoje tam ukryte mają wodę pitną, magazyn żywności, toalety, a nawet drzwi wejściowe, które mają uchronić ludzi na wypadek wybuchu jądrowego. Czy zatem budujący metro zakładali w nim również drugie przeznaczenie w postaci schronu na wypadek wojny? Mam nadzieję, że tego typu pytania zaostrzą Wam apetyt na dalszą wyprawę ze mną, w głąb Kijowa, ale i nie tylko.


 

B jak busiki

No to jedziemy dalej, a właśnie może słów kilka o komunikacji miejskiej. Po Kijowie można poruszać się na różne sposoby, ale dla mnie najbardziej retro i jednocześnie pełne adrenaliny są żółte busiki, określanymi tu jako marszrutki. Za każdym razem, gdy do nich wsiadałem, myślałem tylko czy dojadę do celu? Na wszelki wypadek polecam się dobrze ubezpieczyć, szeroko uśmiecham się właśnie teraz z opcją reklamy na moim blogu podróżniczym do lokalnych ukraińskich ubezpieczycieli 😀 Wróćmy jednak do zmartwień, bo te wynikały nie tylko ze stanu technicznego środka lokomocji. Zawsze miałem sporo szczęścia w życiu, tak i tym razem również ono mi sprzyjało. Musicie bowiem wiedzieć, że na samych przystankach, niestety nie uraczycie informacji o numerach zatrzymujących się przy nich marszrutek. Dodatkowo możecie sobie podnieść lekko ciśnienie, gdy okaże się iż właśnie minęliście przystanek, na którym powinniście byli wysiąść. By uchronić się od zbędnych skoków adrenaliny, bądźcie czujni, a najlepiej powiedzcie kierowcy, gdzie chcielibyście wysiąść, Ci zwykle nie znają angielskiego więc starajcie dogadać się na migi lub w języku polskim, no chyba, że jest z Wami ktoś mówiący po ukraińsku – to znacznie uprości Wam sytuację. Warto dodać, że koszt przejazdu marszrutką jest zależny od numeru, którym jedziemy, ale wydatek nie jest duży i plasuje się od 5 do 8 UAH. Nie martwcie się tym ile pieniędzy należy przygotować, bo zazwyczaj informacja o cenie biletu widnieje przy szybie przed wejściem do naszego środka lokomocji. Pamiętajcie również, że w przeciwieństwie do taksówek, w których o cenie decyduje taksometr, w marszrutce cena biletu jest stała, niezależnie od długości przejechanej trasy. Jednocześnie cena za przejazd jest zawsze niższa od cen w taksówkach. Alternatywnie możecie również po mieście poruszać się metrem, autobusami lub trolejbusami, a koszt przejazdu  wynosi 8 UAH. Z resztą więcej o samych cenach będzie już za moment.

C jak ceny

Czas na opisanie szerzej cen, z którymi musicie się liczyć w Kijowie. Przy każdym wyjeździe warto zrobić sobie przybliżony kosztorys wydatków. Research cenowy miejsca do którego się wybieramy, często pozwoli uniknąć nam rozczarowań i wielu niezręcznych sytuacji. Zawsze zakładam jakiś określony budżet, z możliwością pewnych zmian i Wam również to polecam. Dla przykładu przygotowałem dla Was kilka wydatków z mojego wyjazdu do Kijowa, byście mogli uzmysłowić sobie ile pieniędzy będziecie potrzebowali na Waszą wyprawę. W uproszczeniu mogę powiedzieć, że koszty są zbliżone do tych w Polsce, choć naturalnie znajdziecie eleganckie drogie restauracje, jak i miejsca, gdzie można zjeść dużo, smacznie i tanio, albo i mniej smacznie. Poniżej przykładowe ceny:

  • Przejazd metrem, kolejką czy autobusem to koszt około 1 PLN
  • Kawa w budce czy restauracji od około 2 PLN do 10 PLN(zależnie od miejsca, jakości budki i oczywiście rodzaju samej kawy)
  • Piwo 0,5l – w sklepie i restauracji cena wacha się od około 2 PLN do 15 PLN
  • Wódka 0,5l– w sklepie butelka kosztuje nawet od około 7 PLN do 30 PLN
  • Woda mineralna 1,5lw sklepie około 2 PLN
  • Obiad w restauracji około od około 10 PLN do 30 PLN
  • Fast food od około 3PLN do 15 PLN
  • Deser w restauracji około 10 PLN
  • Słodycze Roshen od około 1 PLN za batonik, po nawet 50 PLN za przepyszne duże torty, a cukierki za 1kg znajdziecie w cenach od 7 PLN do około 20 PLN
  • Bilety do muzeów wyniosą od kilku do maksymalnie kilkudziesięciu PLN
  • Karta sim prepaid z internetem ok. 15 PLN (Internet z polskiej karty sim się Wam zupełnie nie opłaci, a warto mieć dostęp do sieci i tego chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć).


D jak Dniepr          

Spacer nad brzegiem Dniepru to warunek sine qua non udanego wypadu do Kijowa, ta chwila przyjemności należy się Wam jak nagrody polskim ministrom ostatnimi czasy. Pozwoli Wam to uciec na moment od wielkomiejskiego zgiełku. Ja w Kijowie byłem zimą, więc nie pozwoliłem sobie na długi spacer, ale słyszałem legendy o  unikatowej siłowni na powietrzu i plaży naturystycznej, która znajduje się właśnie nad Dnieprem. Latem można również pograć w siatkówkę plażową w tutejszym Hydroparku, „przefrunąć” Dniepr lub skorzystać z rejsów widokowych po rzece. Z perspektywy czasu uważam, że warto jest mieć do czego wracać, więc może i dobrze, że jeszcze nie wszystko tu widziałem. Będzie to świetna motywacja, by tu wrócić, by chociażby zobaczyć Kijów latem. Mam na względzie też to, że pewnych rzeczy lepiej nie widzieć, bo jak to mawiają mądrzy ludzie, potem nie da się odzobaczyć. Bez wątpienia spacerując wzduż Dniepru polecam Wam zobaczyć Cerkiew św. Mikołaja Cudotwórcy, która znajduje się na wodzie, co dodaje jej uroku.

E jak Euromajdan

Majdan Niezależności to wyjątkowe miejsce na Ziemi. To dziś nie tylko miejsce spotkań Ukraińców, czy punkt do odhaczenia dla turystów z całego świata. To miejsce pamięci, które chyba za sprawą wydarzeń z grudnia 2014 roku znamy wszyscy chociażby z prasy czy telewizji. Pierwsze protesty, pierwsze strzały, pierwsze ofiary i to wszystko w XXI wieku po prawej granicy Polski. Dziś Majdan Niezależności to coś więcej niż centralny plac w Kijowie, który pełni rolę handlową. Dla mnie to przede wszystkim miejsce pamięci po walce o godność, wolność, równość, lepsze życie, ale i szacunek obywateli w starciu z władzą. Walce, która zmieniła nie tylko Ukrainę, ale i spojrzenie całego świata – bo jeśli to co wydarzyło się podczas pomarańczowej rewolucji wydarzyło się naprawdę kilka lat temu, niespełna 700 km od Warszawy, wydarzyć się może wszędzie na Ziemi. Spacerując po Majdanie nawet nie wiesz, że możesz spojrzeć w oczy tych, których bliscy zginęli za swoje przekonania, lub oni sami walczyli marząc życiu w lepszej ojczyźnie. Nawet teraz gdy o tym piszę i przypominają mi się spoglądające na mnie z murów portrety Ukraińców, którzy zginęli w „pomarańczowej rewolucji”, mam na ciele dreszcze. Z uwagi, że przychodzi tutaj wielu turystów, nie brakuje tu również ludzi przebranych za niedźwiedzie, zebry, małp czy hodowlanych gołębi, z którymi można zrobić sobie zdjęcia. Dla mnie to nie miejsce i nie czas, ale Wam pozostawiam własną interpretację tego tematu, ale sam Euromajdan uważam, za miejsce do obowiązkowego zobaczenia, jeśli będziecie w Kijowie.

F jak Funikular

Funikular to kolejka linowo terenowa łącząca 2 części miasta – stary Kijów i Padół. Jeśli chcesz poczuć emocje, które w najmocniejszych momentach można porównać do zbierania grzybów lub gotowania jajek na miękko, to koniecznie powinieneś przejechać się tą szynową kolejką. Wyprawa ze stacji niebieskiej linii metra Poshtova Ploshcha w okolice monasteru (lub na odwrót), to coś co może nie pozostanie w Waszej pamięci do końca życia, ale przynajmniej trwa krótko i kosztuje niewiele, bo 8 UAH. Sam bilet nabyć można w kasie przy kolejce. Nastawcie się więc na oszałamiającą prędkością 2m/s i trasę, której długość wynosi ponad 200 metrów. Macie jeszcze siłę ruszać ze mną dalej?

 

G jak głód

O biedzie na Ukrainie można napisać oddzielny wpis. Ja jednak sięgnę dziś tylko do historii, gdyż będąc w Kijowie udałem się pod Pomnik Ofiar Wielkiego Głodu. Nie sposób jest nie odnieść się do wydarzeń wywołanych przez Stalina i ZSRR na narodzie ukraińskim w latach 30. XX wieku. Akt ten Polska wraz z 26 innymi państwami uznała, za ludobójstwo. Według różnych szacunków Wielki Głód spowodował śmierć kilku milionów ludzi. Klęska głodu trwała w latach 1921-1947. Sięgając do różnych statystyk powraca niewyobrażalna liczba, z której wynika, że życie straciło wówczas około 10 milionów mieszkańców Ukrainy. Przerażający jest więc i pomnik dziewczynki cierpiącej z powodu głodu. Jej wyraz twarzy mówi sam za siebie. Za pomnikiem dziewczynki znajduje się muzeum i kolejny, bardzo duży pomnik pamięci ofiar tej tragedii. Wszystko to jest dziś świadectwem dokonanego okrucieństwa przez Stalina. Samo muzeum znajduje się na wzgórzu, skąd rozciągają się również ładny widok na prawobrzeżną część Kijowa. Warto tu przyjść, zatrzymać się na chwilę i pomyśleć, nie tylko o sprawach przyziemnych, tym bardziej, że jest to miejsce, które upamiętnia jedną z największych zbrodni popełnionych przez Związek Radziecki.

H jak hrywna

Czym zapłacimy w Kijowie? Walutą Ukrainy jest UAH czyli hrywna, ale w stolicy bez problemu niemalże wszędzie zapłacicie kartą, także nie martwcie się, gdy skończy Wam sie gotówka. Musicie pamiętać, że złotówki czy posiadane dolary, bez problemu wymienimy w kantorach, ale zawsze dopytajcie o przelicznik, gdyż często są spore różnice w różnych kantorach i pomoże Wam to uniknąć niekorzystnych przeliczników. Na dzień dzisiejszy 1UAH to około 0,15 PLN (stan na kwiecień 2020), miejcie jednak na uwadze, że kursy walut są zmienne. Hrywna weszła do obiegu w 1996 roku w związku z reformami ekonomicznymi, zastępując karbowańca. Ciekawostką jest to, że nazwa pochodzi od średniowiecznej miary srebra, określanej jako grzywny. 

I jak internet

Kiedy wylądujecie na lotnisku w Kijowie, warto z uwagi na wysokie opłaty wyłączyć sobie przesyłanie transmisji danych w polskiej sieci. Jeśli chodzi o zaopatrzenie się w kartę prepaid z ukraińskim numerem i co najważniejsze, pakietem danych, polecam wstrzymać się z tym z dotarciem do centrum miasta, dzięki temu kupicie tańszą kartę lub korzystniejszy pakiet internetu np. nielimitowanym, co nie zawsze jest możliwe na samym lotnisku. Instalacja i aktywacja pakietu danych trwa dosłownie kilka minut i na pewno pomoże w niej sprzedawca, u którego nabywamy kartę. Wystarczy się uśmiechnąć i grzecznie poprosić o pomoc – w moim przypadku zadziałało. Pamiętać też trzeba, że opłaty za połączenia czy smsy/mmsy do Polski z naszej rodzimej sieci są dość wysokie, dlatego rozsądnym jest kupno karty prepaid już za granicą RP, warto też sugerując się naszymi potrzebami doradzić sprzedawcy, która z kart i z jakim pakietem będzie dla nas najkorzystniejsza. Mamy już walutę, mamy już internet, trzeba więc pomyśleć o czymś przyziemnym jak pożywienie. W końcu nie samym internetem bloger żyje. Ale dostęp do sieci znacznie ułatwi poszukiwanie restauracji, knajp, pubów i innych punktów gastronomicznych, które pozwolą przetrwać ten mroźny klimat, w którym przyszło mi poznawać Kijów.

J jak jedzenie

Trochę pozwiedzaliśmy więc pora pomyśleć, gdzie i czym naładować akumulatory w czym pomoże na pewno jedzenie. Na start polecam spróbować lokalnego specjału, czyli tradycyjnego pączka z parówką w środku. Jak dla mnie dość wariacka finezja piekarzy z Kijowa w kwestii „hot-doga”. Trzeba jednak zrozumieć, że w końcu to Słowianie, więc nie dziwi mnie ich gastronomiczna fantazja. Jeśli starter mamy za sobą, trzeba pomyśleć o czymś konkretniejszym. W poszukiwaniu ciekawszych miejsc na kulinarnej mapie Kijowa ja udałem się za jedzeniem do Pyzatej Chaty w której jakość dobrze zestawia się z ceną. To tu zjecie m.in. tradycyjne pierogi czy barszcz ukraiński do tego dobieracie kompot i za całość zapłacicie około 10 PLN. Jeśli nie lubicie barszczu, alternatywnie możecie spróbować zupy soljanki, szczególnie w okresie jesienno-zimowym. To zupa rybna w bulionie warzywnym z cytryną, oliwkami i z dodatkiem kwaśnej śmietany. Jeśli chodzi tradycyjne pierogi, określa się je jako wareniki. Przekornie udałem się też na jedzenie do restauracji gruzińskiej, tak gruzińskiej i tu może Was zaskoczę, gdyż w Kijowie są one bardzo popularne. Jak zjecie tu chinkali, czy tradycyjnego chaczapuri, szybko zrozumiecie, dlaczego tak dobrze podbija serca społeczności lokalnej. Do zjedzenia polecam Wam też ukraińskie słodycze. Wchodząc do sklepów firmowych Roshen poczujecie się jak w raju (przynajmniej ja mam takie wyobrażenie nieba). Ciastka, cukierki, torty, żelki, bezy, czekolady i wiele innych pysznych słodkości, które mogą przysporzyć o zawrót głowy.  Ten kto próbował chociażby ukraińskich krówek wie o czym teraz mowa. Warto też wspomnieć, że nie samymi słodyczami Ukraina jest silna, polecam też skosztować tutejszy kwas chlebowy czy kawior, a jeśli lubicie kawę, znajdziecie jej ogromny wybór na najsłynniejszej ulicy Kijowa.

K jak kompot to tylko w Kompocie

Pojedliście, to teraz dla odmiany pójdziemy się napić – tu jest Ukraina, tu się pije. Czas na lokowanie produktów 😉 jak pić to ukraińską wódkę, wina, piwa, albo … kompot, a jak kompot to koniecznie w Kompocie, czyli w restauracji sieciowej, która wywodzi się z Odessy, a znajdziemy ją i w Kijowie. Dużym atutem tego miejsca jest doskonała lokalizacja – z  lokalu można podziwiać Dniepr. Restauracja ta ma również oryginalny wystrój. Poza ciekawym wyglądem wnętrz i słojami pysznych kompotów polecam inspirować się tu również czymś smacznym do zjedzenia.

L  jak lotniska

W Kijowie działają dwa porty lotnicze. Pierwszy z nich to port lotniczy Kijów-Żulany. Tu Was zaskoczę, bo mieści się on w dzielnicy Żulany 😉 Każdego roku obsługuje około milion pasażerów. Lotnisko to obsługuje głównie, ale nie tylko połączenia krajowe. Głównym portem jest Kijów-Boryspol znajdujące się 29 km na wschód od centrum miasta. Lotnisko w Boryspolu jest najpopularniejszym, a zarazem największym międzynarodowym i krajowym portem lotniczym na Ukrainie. W 2008 roku lotnisko to obsłużyło ponad 6 milionów pasażerów.

Ł jak Ławra Peczerska

Jednym z najcenniejszych zabytków Kijowa, który koniecznie będąc tutaj należy zobaczyć, jest niesamowita  Ławra Peczerska. Klasztor  wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO i na mnie zrobił ogromne wrażenie. Uprzedzę już Wasze pytania i nie jestem nekrofilem, a mroczne katakumby, rozciągające się pod całym kompleksem, mi podobały się już nieco mniej. Ze zdumieniem patrzyłem również jak ludzie całują szklanych wiek trumienek, w których znajdywały się ciała zmarłych w tym świętych i możnowładców. Być może na to co piszę, ma wpływ czas pandemii koronowirusa, z którym się borykamy obecnie na świecie, ale i wcześniej też nie wyobrażałem sobie wymieniać pocałunków z szybami pod którymi znajdują się zmarli, szczególnie, że robiły to przede mną niezliczone rzesze wiernych, turystów i fetyszystów. Różnice kulturowe pewnie jeszcze nie raz mnie zaskoczą. Nie podobała mi się oddzielna opłata za fotografowanie, którą musiałem uiścić przy wejściu, szczególnie, że jest ona wygórowana, nie tylko dla kieszeni Ukraińców. Koszt  to 200 UAH i jak się potem okazuje, pomimo uiszczenia opłaty nie wszędzie uprawnia do robienia zdjęć. Zdenerwowany tym faktem, zacząłem dość przekornie, to może teraz słów kilka o tym, co mi się spodobało, żeby ta część wpisu nie zapachniała cebulą. Przejdźmy zatem do tego, co mi się podobało. Po pierwsze kapitalny jest sam klimat i mistyczność tego miejsca. Bardzo spodobały mi się też złote kopuły, które pięknie mienią się w słońcu, a i opcja zakupu przyrządów do umartwiania się, ludzie o preferencjach bdsm na pewno znajdą tu coś dla siebie. Sam kompleks składa się z ławry dolnej i ławry górnej, a z cennych rad podpowiem, że zwiedzanie ich możliwe jest dla Pań w nakryciu głowy. Jeśli chodzi o ceny biletów dla ludzi bez aparatów, lub tych co je mają, ale nie będą z nich korzystać to liczcie się z uczciwą opłatą 40 UHA za część zewnętrzną lub 80 UHA ze wstępem do wewnątrz obiektów i podziemi. Na terenie Ławry znajduje się wiele więcej budynków warto więc zarezerwować trochę więcej czasu, by wszystko na spokojnie zwiedzić. Całość jest bowiem największym kompleksem klasztornym na całej Ukrainie. Jeśli spytacie mnie, czy miejsce to pomogło mi lepiej poznać kulturę i religię naszych sąsiadów, odpowiem tak, ale jeśli spytacie, czy pomogło mi ją zrozumieć, a szczególnie ludzi, których tu spotkałem, odpowiem szczerze, że nie. Bez dwóch zdań jednak warto jest to miejsce odwiedzić dla dostępnych tutaj zabytków i obcowania z prawosławiem.

M jak Muzeum historii Ukrainy w II Wojnie Światowej

Muzeum historii Ukrainy w II Wojnie Światowej to placówka muzealna znajdująca się w dzielnicy Peczersk i na jej terenie znajduje się ponad kilkaset tysięcy eksponatów w tym sprzętów wojskowych. Fani militariów na pewno się tu odnajdą. Eksponaty znajdują się na ogromnym obszarze zajmującym ponad 10ha. Liczby te sprawiają, że Muzeum to jest największą tego typu placówką na Ukrainie i można w nim spędzić naprawdę sporo czasu.

N jak noclegi

Ja tym razem nocowałem w hotelu z pięknym widokiem na stadion olimpijski. Uwielbiałem tutaj poranki nie tylko za to co widziałem po wschodzie słońca za szybą. Dużym atutem tego hotelu były też śniadania. Czekały na mnie sowicie zastawione stoły, niczym jak na weselach i to dosłownie. Nie brakowało na nich nawet śledzi, tak dokładnie śledzi podawanych na kilkanaście sposobów. Przyznam Wam też, że hotele na Ukrainie wcale nie są tanie, dlatego alternatywną i jednocześnie tańszą opcją jest oferta Airbnb. Wybierając ją możecie skorzystać z poniższej zniżki na pierwszą rezerwację – wystarczy kliknąć tutaj lub w baner znajdujący się na końcu wpisu. Dzięki niej możecie obniżyć swoje koszty pobytu nawet o 100 PLN i to nie tylko w Kijowie. Jeśli chcecie, by było jeszcze taniej, możecie skorzystać z hosteli. Warto wcześniej jednak sprawdzić ich standard, by na miejscu nie być zszokowanym, bo z ultra niską ceną często idzie bardzo niska jakość i to jest, a przynajmniej powinno być zrozumiałe. Naturalnie nie należy przez to rozumieć, że hostele to zło, ale bądźcie ostrożni na zbyt korzystne cenowo oferty, czytajcie opinie na temat danego miejsca i przeglądajcie zdjęcia, po to by uniknąć zbędnych rozczarowań.

O jak ogród Alicji z Krainy Czarów

Kolejne ciekawe miejsce na mapie Kijowa to Aleja Pejzażowa. Jeśli chcesz poczuć się jak w creepy ogrodzie z Krainy Czarów, przy czym bez Alicji, to koniecznie się tu wybierz. Gdy pierwszy raz zobaczyłem to miejsce, do głowy przyszła mi jedna myśl, Gaudi tu był i sporo pił. Być może latem wygląda to miejsce pogodniej, ale zimą miejsce to wydało mi się dziwne. Na szczęście nie jest to jedyny ogród w Kijowie. Stolica Ukrainy jest znana jako najbardziej zielone miasto. Obszar zielonej strefy obejmuje 43600 hektarów, z czego ponad połowę zajmują lasy, ogrody publiczne, ogrody botaniczne, parki czy bulwary pokryte drzewami. Połowa terytorium Kijowa jest zajęta przez zieleń, parki czy ogrody, także nie musicie zmuszać się akurat do Alei Pejzażowej, jeśli oczywiście nie chcecie.

P jak Pomnik Matki Ojczyzny

USA ma Statuę Wolności, a Ukraina ma Pomnik Matki Ojczyzny, który stanął w Kijowie w 1981 roku. Jest faktycznie monumentalny i mierzy nieco ponad 100 m i jeśli mówi się w kuluarach, że planowano w tym miejscu zbudować pomniki Lenina i Stalina, gdzie każdy z nich miał mieć po 200 metrów wysokości, to nie jestem sobie w stanie tego wizualizować. Co ciekawe czubek miecza sięgał pierwotnie 108 m, ale po 1991 roku został on skrócony o 6 metrów, ponieważ sięgał ponad najwyższy krzyż na Ławrze Peczerskiej. Dzisiaj, po tym jak rozpadło się ZSRR, Matka Ojczyzna jest traktowana na Ukrainie trochę tak, jak Polacy postrzegają Pałac Nauki i Kultury w Warszawie. Jedni się przyzwyczaili i już nie wyobrażają sobie krajobrazu bez tego pomnika, inni najchętniej przetopiliby go na stal nierdzewną, a jest co topić, bo ta stalowa konstrukcja waży 560 ton, a jej sam miecz ważny ponad 6 ton. Pomnik wzbudza do dziś tyle kontrowersji wśród społeczności lokalnej, ile emocji wśród odwiedzających Kijów turystów. Autorem projektu jest Jewgienij Wuczeticz, który zaprojektował także pomnik „Matka Ojczyzna Wzywa” w Wołgogradzie. To czego żałuję, to to, że nie mogłem wejść do jej wnętrza, by zrobić zdjęcia z jednej z dwóch platform widokowych. Niższa na poziomie 36,6 m (wejście kosztuje 50 hrywien). Ta wyższa znajduje się na górnej części tarczy, na wysokości 91 metrów (wejście kosztuje 300 hrywien). Nie wszedłem tylko z uwagi, że było nieczynne, ale to kolejny z punktów do którego muszę tu wrócić.

R jak Rynek Bezarabski

Kochacie bazary, pamiątki, jedzenie, jeśli choć jedna odpowiedź jest pozytywna wybierzcie się na Bessarabski Market. Znajdziecie tu owoce, kawior, słoninę, warzywa, orzechy, mięso, ryby, sery i mnóstwo innych produktów. Warto wiedzieć, że budynek bazaru zaprojektował polski architekt Henryk Julian Gay. Wg minie warto tu przyjść gdyż jest to miejsce z ciekawym klimatem, ale ludzie nie bardzo lubią być tu fotografowani.

 

S jak Sobór Mądrości Bożej

Kolejnym miejscem, które koniecznie trzeba zobaczyć będąc w Kijowie jest Sobór Mądrości Bożej, nazywany również Soborem Sofijskim. Jest to jedna z najstarszych świątyń spośród tych, które na Ukrainie zachowały się do naszych czasów. Sobór Sofijski mieni się zielono-złotymi kopułami, a cały budowla jest śnieżnobiała. Bez wątpienia jest to jedno z najpiękniejszych dzieł architektonicznych w tym kraju. Obecnie, we wnętrzach Soboru Mądrości Bożej nie odprawia się nabożeństw. Mieści się tu natomiast państwowe muzeum architektoniczne, które zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. W pobliżu Soboru znajduje się m.in. pomnik Bohdana Chmielnickiego oraz Akademia Mohylańska.

T jak tęcza

Jednym z symboli Kijowa jest Łuk Przyjaźni Narodów określany przez mieszkańców stolicy: tęczą. Pomnik znajduje się w najwyższym punkcie miasta na prawym brzegu Dniepru w Parku Maryjskim, to tu znajdziecie też wspaniały widok na Kijów. Główną ideą kompozycji było utrwalenie za pomocą tego pomnika braterskich relacji między Ukraińcami i Rosjanami. Odsłonięto w listopadzie 1982 roku, a dziś widać w nim pewne pęknięcie, które ma swój symboliczny, ale wymowny przekaz. Łuk oczywiście wygląda okazale, bo wznosi się na 30 metrów, a pod nim znajdują się posągi przedstawiające robotników, ukraińskiego i rosyjskiego, którzy wznoszą ku niebu Order Przyjaźni Narodów oraz z granitowej rzeźby z sygnatariuszami ugody perejasławskiej z 1654 roku. Całość pachnie socjalizmem, długo tu więc nie zagoszczę, bo nawet tęcza jest tu jakaś bezbarwna. Czas ruszać dalej, kierunek główna arteria miasta.

 

U jak Ulica Chreszczatyk

Nie można być w Kijowie i nie udać się na jej główną aleję. Przyszedł czas na spacer ulicą Chreszczatyk. Uznawana jest za jedną z najszerszych ulic w Europie, jeśli chodzi o tego typu ulice w centrach miast. Co ciekawe jest zamykana na weekendy, więc można swobodnie nią spacerować. Przechadzając się wzdłuż niej zobaczymy m.in.  Kijowską Miejską Administrację Państwową, znajduje się tu też Hotel Ukraina, który dawniej  stał tu pod nazwą Moskwa. Podobały mi się tu również liczne przedstawienia uliczne, nie brakowało muzyków, tancerzy. Jest to więc enklawa artystów, ale i różnorodnych lokali gastronomicznych.

W jak wiśnia

Jeśli mowa o czymś dla ciała i ducha, to czas wspomnieć o Pijanej Wiśni. Jest to raj dla fanów co tu ukrywać – wiśniówki. Każdy wielbiciel słodkich trunków się tu odnajdzie, ale czy odnajdzie drogę do domu po wyjściu z tego miejsca, tego nie obiecam. Zimnym wieczorem trafiłem tu na sporą kolejkę do baru, być może nie tylko ja potrzebowałem się czymś procentowym rozgrzać. Koszt kieliszka to tylko 40 UAH lub 60 UAH (zależnie od gramatury). Mimo, że nie jestem fanem alkoholi i co więcej Pijana Wiśnia mi za to nie płaci, to i tak polecam odwiedzić to miejsce. Gdyby, ktoś z Pijanej Wiśni chciał się tu mocniej zareklamować, kontakt do mnie znajdziecie na stronie. Barter mile widziany 😉

Z jak Złota brama

Spójrzmy trzeźwym okiem na Złotą Bramę w Kijowie. Na moje oko wzorowana jest na tej z Konstantynopola, a że dużo nie wypiłem, to chyba mam rację. To właśnie przez nią mieli wjeżdżać królowie, oraz zwycięskie wojska powracające z dalekich podbojów, choć może nie do końca przez tą, którą zobaczyłem. Musicie pamiętać, że to tylko rekonstrukcja z XX wieku. W roku 1982  z okazji 1500-lecia Kijowa wybudowano ją na nowo. Obok bramy zobaczycie posąg Jarosława I Mądrego. Sama brama znajduje się na terenie niewielkiego parku, a w cieplejszych miesiącach jest to tętniący życiem plac, na którym ludzie spędzają wolny czas.

Na koniec wspomnę, że choć wpis jest o Kijowie od A do Z, to przyznam, że nie opisałem wszystkich atrakcji, które na Was tu czekają. Jak wrócę tu kolejnym razem może uda mi się zrobić pewien upgrade. W tym wpisie zabrakło mi m.in. Muzeum Czarnobyla, złotych kopuł Monasteru św. Michała Archanioła, świątyni korupcji, czyli rezydencja Wiktora Janukowycza i jeszcze więcej prestiżu, luksusu chociażby z samego Pieczerska. Mam też nadzieję, że jednak nie było tanio i beznadziejnie, a udało mi się pokazać Kijów, właśnie takim, jakim go w krótkim czasie odkrywałem. Już dziś wiem, że wrócę tu jeszcze nie raz. Liczę, że i Wy dostrzegliście ten urok w różnorodności tego miasta. Dla mnie Kijów pełny jest ciekawych osób, inspirujących miejsc i zapachów, za którymi na pewno zatęsknię. Liczę, że moja wyprawa pozwoli Wam nabrać pewnego dystansu, do tego jak Wy postrzegaliście dotychczas tą przestrzeń. Pamiętajcie też, że Kijów to metropolia o bogatej, ale i trudnej historii, w którym niedawno ginęli ludzie, by ich kraj stał się częścią UE. Nam Polakom przyszło to dużo łatwiej i czego zauważam niestety często, nie doceniamy. Może warto się dziś w czasie epidemii koronawirusa nad tym przez chwilę zatrzymać i choć przez moment, poważnie zastanowić. Warto jest docenić to co mamy, bo nic nie jest dane nam na zawsze i co więcej, to co posiadamy i dla nas wydaje się normalne, dla niektórych nie jest, aż takim oczywistym luksusem. Jeśli szukaliście natomiast więcej kijowskiego prestiżu, o którym pisałem Wam na początku, przepraszam, że Was rozczarowałem – znajdziecie go być może w moich przyszłych wpisach z kolejnych wyjazdów do Kijowa. Pozostałym za dotrwanie do tego momentu – bardzo dziękuję i dla Was, najwytrwalszych mam dwa słowa – chapeau bas. Przeczytać tyle tekstu i cierpliwie tu dotrwać – szacun. Chyba strasznie się musi Wam nudzić, podczas tej epidemii 😉 Bądźcie zdrowi i mówcie o mnie dobrze, jak i o tym pięknym i dumnym mieście kontrastów.

linia

Zainspiruj się podróżniczo i zobacz moje  WYPRAWY

Zajrzyj  po więcej zdjęć do mnie na INSTAGRAM

Bądź na bieżąco, polub już dziś mój profil na FACEBOOK’u

Zostań moim PATRONEM

#Co warto zobaczyć w Kijowie  #Kijów #Ukraina #Co warto zobaczyć na Ukrainie

Fotograf Lublin | Kijów | Warszawa| Lublin| Fotografia Ślubna |  Fotografia | Podróże | Travel | Zdjęcia Ślubne | Fotograf Lublin | Fotograf Warszawa | Fotograf Płock |  Fotografia Ślubna Lublin | Fotografia Ślubna Warszawa | Fotografia Ślubna Płock | Fotografia Biznesowa | Fotografia Okolicznościowa | Fotografia Reklamowa | Fotografia Wnętrz i Budynków | Fotografia Dziecięca | Fotografia Rodzinna | Fotografia Aktu | Zwiedzaj online| Blog podróżniczy |Zostań w domu | Ukraina

Wszelkie prawa zastrzeżone © Rafał Bil Fotografia 2020