Me’a Sze’arim

 
ABC o Me’a Sze’arim

Nazwa Mea Shearim (Me’a Sze’arim) tłumaczy się z języka hebrajskiego jako 100 bram, a każda z tych bram to wejście do zupełnie innej inspirującej historii. Dziś zabieram Was do Izraela, do jednej z najstarszych i najbardziej intrygujących mnie dzielnic Jerozolimy. Rozsiądźcie się wygodnie – nadszedł czas na wpis z  Me’a Sze’arim. Gdy dotarłem tu po raz pierwszy, przyznam Wam, że poczułem się jak na planie filmowym lub jakbym przeniósł się w czasie o ponad 100 lat do żydowskiej części Lublina. Choć odczucia te psują nieco przejeżdżające ulicami nowoczesne samochody czy wiszące na zabudowaniach klimatyzatory. Nie zmienia to faktu, że moje wrażenia są równie niesamowite, za każdym razem gdy się tu pojawiam.  Miejsce to jest pełne kontrastów, ale dzięki temu bardzo różnorodne, ciekawe, inspirujące i skrywające sporo wartych odkrycia atrakcji.

A jak adaptacja do miejsca

Na początku ulic, które prowadzą w głąb Mea Shearim, widnieją pisemne informacje o zakazie wchodzenia dla grup turystycznych. Znajduje się tam też informacja o konieczności posiadania skromnego ubioru. Ludzie nie lubią być tu fotografowani, dlatego dbajmy o zachowanie dyskrecji. Napisy informacyjne znajdują się już przy wejściu “Żyjemy tu spokojnie wg swoich zasad. Proszę podporządkuj się temu i nie przeszkadzaj nam”. Wszystko to już na początku daje do myślenia i rozbudza mą niepewność i ciekawość. Przygotowując się do realizacji każdego reportażu nigdy nie chciałem, by lokalna społeczność czuła się jak fotografowane zwierzęta w ZOO. Nie to jest celem moich wpisów na tym podróżniczym blogu. Liczę, że docenicie to nie mniej niż starania rządu w przygotowania dla nas wyborów w czasie pandemii.

Bardzo chcę Wam przybliżyć nieco więcej informacji na temat samej kultury i tradycji tej ortodoksyjnej społeczności. Przyznam Wam, że dla osoby spoza społeczności zdecydowanie nie jest to proste zadanie. Dodatkowo pobyt tam wymagał ode mnie sporej delikatności w wykonywaniu zdjęć, czy zbieraniu ciekawych wiadomości. Jednocześnie każde doświadczenie obcowania w tym miejscu jest dla mnie za każdym razem coraz bardziej ekscytujące. Nie wiem czy jest tak dlatego, że znów jestem w miejscu gdzie mam nieodparte wrażenie, że zatrzymał się czas. Może wynika to z faktu, że nigdzie indziej w podróży jak tu, nie doświadczałem tak wyraźnego podziału na świat kobiet i mężczyzn. Być może pobudzenie to wynikało z faktu, że odkrywałem nieznane mi dotąd zwyczaje i obyczaje. Dziś nie umiem tego jednoznacznie zdefiniować.

Jeśli już jesteśmy przy podziałach ze względu na płeć widoczne są one, np. podczas modlitw. Kobiety i mężczyźni w synagogach modlą się osobno, podobnie jak i podczas ślubów, gdzie również bawią się oddzielnie. Co ciekawe na tutejszych plakatach reklamowych nie spotkasz  wizerunków kobiet. Wszystko to uwarunkowano kulturowo i religijnie zarówno wśród tutejszych charedim, jak i chasydów.  Społeczność ma tu często skrajnie konserwatywne poglądy. Wielu z nich nie uznaje współczesnego państwa Izrael (ponieważ powstało ich zdaniem wbrew wskazaniom religijnym). Odmawiają też służby w wojsku, płacenia podatków czy nie uznają świeckiego wymiaru sprawiedliwości. Mają własne sądy religijne, zachowują tradycyjny, bardzo skromny strój oraz starannie przestrzegają zasad szabatu.

Aby się dobrze przystosować do tego miejsca, musiałem je  lepiej poznać i odpowiedzieć sobie na podstawowe pytania – co wyróżnia tą społeczność i samo miejsce? Naturalnie będąc tu od razu zwrócicie uwagę na skromne i charakterystyczne stroje zarówno u kobiet jak i mężczyzn. Trzeba też przyznać, że dzielnica ta wygląda na dość biedną. Mówi się o tym, że większość rodzin utrzymuje się tu z zasiłków. Poprawie sytuacji materialnej nie sprzyja również tradycyjny model rodziny i styl życia. Zgodnie z nim mężczyźni zajmują się głównie modlitwami i studiowaniem dzieł religijnych. Potrafią się modlić nawet do 12 godzin dziennie, a kobiety są obciążone wychowywaniem licznego potomstwa oraz utrzymaniem domu i rodziny. Co również zaskoczyło mnie bardzo, to fakt, że niemalże na każdej ulicy natrafiałem na niewielkie synagogi. Jeden z rozmówców zdradził mi, że szacuje się nawet iż jedna przypada na około dziesięciu dorosłych mężczyzn. To wtedy uświadomiłem sobie, że mój plan wjazdu do tej dzielnicy na tęczowym jednorożcu bez trzymanki w samych kąpielówkach może się nie udać.

B jak bać się czy nie?

Po szybkiej analizie sytuacji i zestawieniu wyobrażeń z rzeczywistością musiałem nieco zmodyfikować moje plany. Postanowiłem być bardziej stonowany i wjechać tam bez kąpielówek oraz na brunatnym hipopototamie. Czerpanie wzorców z mądrych tytanów umysłu i ich rozwiązań jest siłą naszego kraju, co za tym iść powinno i obywateli. Przypomnę w tym miejscu o podjętym wyroku sędziów TK w czasie szalejącej pandemii w kwestii tzw. kompromisu aborcyjnego. Czyż mogło być coś jeszcze bardziej rozsądnego w tym czasie jak to? No może jeszcze decyzja o jak najszybszych wyborach prezydenckich lub zlecenie druku kart za kwotę 70 mln na wybory, które się nie odbyły. Chyba nie trzeba nic dodać, ani nic ująć. Ja również miałem nadzieję, że moje odwiedziny w równie rozsądnym stylu obejdą się bez echa. My Polacy jesteśmy dumnym i silnym narodem i nie powinniśmy bać się niczego, ani nikogo.

Dla tych, którzy trafili tu po raz pierwszy i jeszcze nie czują mojego sarkazmu, ironii czy głupkowatego poczucia humoru zdradzę, że nie stać mnie jeszcze na hipopotama tym bardziej jednorożca. Nie stać mnie nawet na zwykłą krowę, która wyruszy ze mną w tak odważną podróż. W związku z powyższym zobowiązany byłem pójść do tej dzielnicy pieszo i w skromnym ubraniu, bo ja generalnie skromny chłopak jestem. Poważnie pisząc uważam, że jeśli przestrzegamy zasad i praw miejsca, w którym jesteśmy, nie ma powodów do obaw. Naturalnie wszędzie możemy spotkać złych ludzi i spotkania te mogą prowadzić do konfliktowych sytuacji. Myślę też, że nie należy wyolbrzymiać i bać się nieznanego, bo tak rodzą się uprzedzenia, których tak dużo dziś w Polsce. Bez wątpienia jednak uważam, że jeśli odwiedzamy nowe miejsca, musimy uszanować lokalne prawo.

Muszę się też z Wami podzielić swoimi doświadczeniami i nie mogę przemilczeć jednej opowieści. Jednego razu, gdy przyleciałem w piątek pod wieczór do Tel Avivu i chciałem dotrzeć autem do wynajętego za pośrednictwem AIRBNB mieszkania mieszczącego się w ortodoksyjnej dzielnicy w Jerozolimie, napotkałem zablokowane ulice. Nie jeździły tutaj samochody podczas szabatu. Gdy okazało się, że nie było innej drogi dojazdowej i wjechałem na jedną z takich ulic – powiem Wam, że spojrzenia społeczności lokalnej były dość wymowne. Słyszałem nawet o przypadkach obrzucania aut kamieniami w analogicznych sytuacjach. Mnie na szczęście udało się tego uniknąć. Zapytacie, czy jestem członkiem klubu BDSM i lubię być bity i opluwany? Zdecydowanie nie, po prostu wynajmowany apartament mieścił się na obrzeżach tej dzielnicy, a w podziemiach budynku znajdował się parking, w którym chciałem zostawić auto.

Dziś z perspektywy czasu patrzę na to w ten sposób, że podróże kształcą i będę bogatszy o cenne doświadczenia. Trzeba mieć jednak świadomość, że w Me’a Sze’arim zdarzają się niebezpieczne zachowania i nieprzyjemne incydenty. Mieszkańcy potrafią reagować agresją na wszystko, co postrzegają jako zagrożenie dla swoich wartości. Dlatego po incydencie z autem uświadomiłem sobie, jak ważnym jest odpowiednie zachowywanie i uszanowanie zasad miejsca, w którym się znalazłem. To dopiero tego dnia dotarło do mnie jak ważna jest swoista adaptacja do tej części świata.

C jak ciekawa historia dzielnicy

Dzielnica Me’a Sze’arim została założona w 1874 jako jedno z pierwszych osiedli żydowskich poza murami Starego Miasta. Założyli ją Żydzi ze spółdzielni budowlanej, którzy chcieli przenieść się tu z przeludnionego Starego Miasta.

Początkowo dzielnica była otoczona murem z zamykanymi co wieczór bramami. Obecnie pozbawiona jest otaczającego muru, ale nadal stanowi swoistą enklawę w Jerozolimie. Należy o tym pamiętać wybierając się tutaj. Z uwagi na to, że zewnętrzna technologia powinna zdaniem sporej części tutejszej społeczności zostać za ich drzwiami, trudno jest organizować tu sesje zdjęciowe, kręcić filmy. Jeśli się na to zdecydujecie bądźcie dyskretni i niezauważalni.

Zrozumieć trzeba, że w miejscach nieskażonych wręcz postępem technicznym, zawsze obwieszeni elektroniką będziecie postrzegani jak pasujące gówno do kadzi z ponczem. Przybywając tu pamiętajcie, że dzielnica ta to nie atrakcja turystyczna, ale prosperującą część miasta z często ultraortodoksyjną społecznością.

Podsumowanie

Moim zdaniem, gdy znajdziecie się w tym miejscu, traficie do najbardziej ideologicznie wyjątkowej dzielnicy dzisiejszej zachodniej Jerozolimy. Gdy zdecydujecie się odwiedzić to miejsce pamiętajcie, że należy podróżować w grupach nie większych niż trzy lub cztery osoby. Zgodnie z opublikowanymi znakami oczywiste grupy turystyczne “poważnie obrażają mieszkańców”. Zadbajcie też o skromny strój, kobiety warto by miały założone ubranie o ciemnych, konserwatywnych kolorach (futra z norek, różowe kozaczki i seksowne sukienki mini nie są najlepszym pomysłem). W dobrym tonie są tu długie rękawy i długie spódnice. Podobnie mężczyźni powinni zakrywać głowy kippami (jarmułkami). Pamiętajcie również, że jeśli nie należycie do tej zwartej społeczności, odczuwać możecie dyskomfort, że tu nie pasujecie. To m.in. dlatego te drobne elementy strojów znacznie ułatwią zacieranie tych różnic i poprawią ogólne samopoczucie. Wiedzcie też, że dla bardziej ortodoksyjnej części mieszkańców nawet rozmowy telefoniczne nie są tu mile widziane. Podobnie z resztą i patrzenie w smartfon budzić może nieufne spojrzenia. Nie oznacza to jednak, że sami mieszkańcy nie mają telefonów. Często posiadają, tylko są one koszerne – nie wyślesz z nich smsa lub nie poserfujesz dowolnie po internecie.

Gdy spytacie mnie dlaczego warto tu przyjść? Odpowiedź jest prosta. Można znaleźć tu oryginalne przedmioty i pyszne tradycyjne wypieki, ale przede wszystkim by poczuć ten unikatowy klimat. To świat zaniedbanych warsztatów, ciekawych rzemieślników w fartuchach, sklepików z tradycyjnym asortymentem rytualnych mykw i intrygujących synagog. To tutaj smartfon, komputer, telewizor, mikrofalówka, należą do tylko części z listy sprzętów, których istnienia się nie toleruje. Choć w najbliższym sąsiedztwie rozpościera się jeden z najbardziej rozwiniętych technologicznie krajów świata, tutaj tego nie widać. Bez wątpienia pachnie tu koszernym jedzeniem i nie jest tak szaro i brzydko, jak twierdzą niektórzy.

Dzielnica ortodoksyjnych Żydów w Jerozolimie to bezsprzecznie jedno z miejsc, które warto odwiedzić przed śmiercią. To tu czas zatrzymał się i nie bardzo chce ruszać dalej. Ja niestety tu nie zostanę, czekają na mnie kolejne podróże, na które czekacie i Wy. Jednak smak i zapach tutejszego chleba zostanie ze mną na zawsze. Pakuję więc swój plecak i ruszam w kolejną, mam nadzieję, że równie ekscytującą podróż.

Ten wpis powstał dzięki wsparciu Patronów:

AMBA team, Aga i Adam, Kubuś Puchatek oraz Tygrysek od Puchatka – Dziękuję Wam.

linia

Zainspiruj się podróżniczo i zobacz moje  WYPRAWY

Zajrzyj  po więcej zdjęć do mnie na INSTAGRAM

Bądź na bieżąco, polub już dziś mój profil na FACEBOOK’u

Podobał Ci się wpis? Wesprzyj blog i zostań moim PATRONEM



#Izrael #Me’a Sze’arim
#Blog Podróżniczy #Patronite #Travel

✈ Blog podróżniczy | Fotograf Lublin | Izrael | Lublin | Fotografia Podróżnicza |  Fotografia | Travel | Fotograf Lublin| Fotograf Warszawa | Fotograf Izrael | Jerozolima| Fotograf Me’a Sze’arim | Fotograf Polska | Fotograf Płock | Bloger |  Zwiedzaj online | Polska| Blog podróżniczy| Podróżowanie| Co warto zobaczyć w Izraelu | Zwiedzanie Me’a Sze’arim | Izreal zwiedzanie | Izrael atrakcje | Izrael co zobaczyć | Izrael zwiedzanie | Trip | Atrakcje Izrael| Me’a Sze’arim co warto zobaczyć | Co warto zobaczyć w Me’a Sze’arim | Zwiedzanie Me’a Sze’arim | Traveler | Wycieczki po świecie | Trip | Turysta |Me’a Sze’arim 🗺

Wszelkie prawa zastrzeżone © Rafał Bil Fotografia 2020