Myców

ABC O MYCOWIE

Czasem nie wiem już czy świadomie, czy też nie, ale uciekam od miasta, zmartwień, problemów, hałasu i zgiełku. Nie wiem czy Wy też tak macie, że potraficie pokonać setki kilometrów, by choć przez chwilę przenieść się gdzieś na koniec świata i poczuć odrobinę wolności od tego wszystkiego co otacza nas na co dzień?

Lokalizacja do której Was dziś zabieram jest nieco zapomniana, ale skrywa  w sobie wiele piękna i mistycyzmu. Myców, bo o tym miejscu mowa to wieś w Polsce położona w województwie lubelskim, w powiecie hrubieszowskim, w gminie Dołhobyczów. Można powiedzieć, że zabieram Was do miejsca, gdzie w pewnym sensie kończy się nasz kraj. Co jakiś czas wracam tutaj, bo nie umiem przyporządkować do odpowiedniej jednej kategorii tych obrazów, które są z tym miejscem związane. Są one szczególne, unikatowe w najciekawszym znaczeniu tych słów, przyciągają wzrok, otwierają wyobraźnię, budzą moją tęsknotę…

To dla mnie  magiczna brama do dawnych czasów, do których dziś postaram się Was ze sobą zabrać. Wyruszamy na wyprawę gdzie wschód łączy się z zachodem. Nie ma co narzekać, niczym fryzjerzy na lockdown, czas ruszyć w podróż. To co, jeśli jesteście tylko gotowi, to startujemy. Nadszedł czas na ABC o Mycowie.

A jak atrakcje

Nie byłbym sobą, gdybym nie przyznał się Wam, że wielu atrakcji tu nie ma, ale  w życiu czasem nie o ilość, a o jakość chodzi, a tak przynajmniej tłumaczyła mi babcia. Poza tym wpis na podróżniczym blogu ocenia się jak faceta, nie po tym jak rozpoczyna,  a jak kończy, dlatego dotrwajcie do końca. Zabieram Was w niezwykle klimatyczne miejsce, które zlokalizowane jest wśród malowniczych pól na wzgórzu. To wśród nich jak perła w koronie znalazła się drewniana cerkiew pod wezwaniem św. Mikołaja w Mycowie. Budynek ten pochodzi z 1859 roku. Pobudowano go początkowo jako cerkiew służącą unitom, a po 1875 roku prawosławnym. W jej wnętrzach zachowała się część pięknych malowideł naściennych. Niestety po II wojnie światowej obiekt był niszczony i opuszczony, a po 1948 roku służył o zgrozo jako magazyn. Dziś samotna budowla, bez domostw w sąsiedztwie, mam wrażenie, że jest jedynym świadkiem spalonej wsi i tragedii, które miały tu miejsce na przestrzeni wielu lat, ale do tego jeszcze wrócimy.

Od 2006 roku mieści się tu kościół filialny pw. Św. Jana Chrzciciela parafii w Żniatynie. W południowej część wsi znajdują się natomiast zabudowania, w których dawniej był PGR. Spotkamy tu również urokliwy cmentarz i to nie jeden, a właściwie to co po nich zostało. Z resztą na tym również skupimy się trochę później.

Moim zdaniem to całość tutejszej atmosfery buduje tu niesamowity klimat i tworzy magnetyzm tej wsi, którego sam do końca nie potrafię zdefiniować. A obecne odosobnienie tutejszej cerkwi też dodaje unikatowego uroku. Życzliwi są tu również ludzie, chodziłem po tutejszych polach z aparatem szukając ciekawych kadrów i nikt nie latał za mną z widłami czy siekierą, a przecież mógł. Tego miejsca chyba więc nie da się opisać słowami, moim zdaniem trzeba tu przyjechać i po prostu doświadczyć, dotknąć, poczuć, oswoić i zaprzyjaźnić się z nim, akceptując je takim jakie jest z wszystkimi wadami i zaletami oraz nadzieją, że nie zginiemy za deptanie ojcowizny.



B jak bajkowa wieś

Jeśli już przy wadach jesteśmy warto dostrzec, że ta wieś choć w swej scenerii może wydawać się jak z bajki, tak mam wrażenie, że życie tutejszej społeczności do bajkowych nie należy. Ludzie uciekają stąd do większych miast, co widać na przestrzeni lat. Spada tu liczba mieszkańców, a perspektywy rozwoju czy wizja zmian na lepsze nie nadciąga.



Bez dwóch zdań bajkowe ukształtowanie terenu, lokalizacja oraz fakt  położenia Mycowa sprawiła, że nadawał się świetnie dawniej do pełnienia funkcji stacji postojowej na tej trasie handlu różnymi towarami. Dziś jednak trudno mówić tu o szlaku handlowym, no na moje oko orłami biznesu w tej kategorii nie będą i nie kupią sobie tej pięknej statuetki od sprytnego organizatora konkursu. Choć mam też nieodparte wrażenie, że z tego powodu akurat płakać też nie powinni.

Cały czas jednak miałem wewnętrzne przekonanie, że nie to jest największym tutejszym zmartwieniem ludzi. Czasem intuicja mnie nie myli. W tej sielankowej scenerii miały też miejsce sceny bardziej jak z horroru niż z bajki, a dzisiejszy pozorny spokój, którego tu można doświadczyć dawniej nie był taki oczywisty.

Pod koniec wojny tutejsze piękne zabudowania dworskie i park całkowicie zniszczono. Wyobraźcie sobie, że pałacową budowlę otaczał park romantyczny z cennymi gatunkami drzew. Niestety pałac podczas wojny został wysadzony, a większość roślinności zniszczona. W latach 1945-1947 dominującą we wsi ludność ukraińską wysiedlono. Na znacjonalizowanych gruntach założono PGR, a zabytkowa cerkiew św. Mikołaja w Mycowie służyła wówczas jako magazyn. Do naszych czasów nie przetrwała też dzwonnica, którą rozebrano w 1969 roku. Trudno również jest porozmawiać z mieszkańcami na temat mordu dokonanego w 1945 roku na Ukraińcach z Mycowa. Być może to kwestia pandemii, a może niechęci do rozdrapywania starych ran. Starsi mieszkańcy niechętnie wspominają o przeprowadzonej tu akcji rabunkowej, podczas której terroryzowano m.in. miejscowe kobiety, starców i dzieci.

Udało mi się dotrzeć do jednej smutnej historii o tutejszych dwóch mieszkańcach. Bohun z Mycowa i Worobij z Przemysłowa zostali znalezieni martwi w niewyjaśnionych okolicznościach, a ich ciała były tak zmasakrowane w lesie, że nie dało się ich rozpoznać po twarzach. Kobieta opowiadając ze łzami w oczach prosi, by mogła pozostać anonimową.  Wspomina, że mężczyzn tych rozpoznano po ubraniach i dokumentach, które przy nich znaleziono, a ich ciała pochowano na miejscowych cmentarzach.

Kulminacją tragicznych wydarzeń było tu również zamordowanie przez członków UPA w 1944 roku ponad 70 Polaków. Walki Polaków z Ukraińcami trwały praktycznie na tych terenach aż do akcji „Wisła”. Dziś pamięć po tych tragicznych wydarzeniach znajduje się m.in. na tutejszych cmentarzach, gdzie obok grobów prawosławnych mają katolicy, gdzie obok Polaków, spoczywają Ukraińcy. To właśnie te miejsca są dziś świadectwem trudnej historii między naszymi dwoma narodami. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że już nigdy się ona nie powtórzy. Przerażające jest to że dawniej sąsiad zabijał sąsiada, a dziś spoczywają na jednym cmentarzu. W takich miejscach przychodzi mi do głowy przemyślenie, jak los potrafi być okrutny i również przewrotny.



C jak cmentarze

Często szukając ciekawych i unikatowych miejsc do zwiedzenia, poszukuję i ciekawych cmentarzy. Moja przygoda z Mycowem właśnie od tego się rozpoczęła. Dziś nawet twierdzę, że nie ma przypadków i nic nie dzieje się bez powodu. To właśnie dzięki temu mogłem poznać ciekawych ludzi i dowiedzieć się więcej nie tylko o tym miejscu. Bez dwóch zdań podróże kształcą i mogą być doskonałą lekcją historii, a wyprawa do Mycowa jest tego najlepszym przykładem. Mam więc nieodparte wrażenie, że i moje powroty do tego miejsca, również są czy będą zawsze po coś.

Poruszony trudnymi historiami zawsze wracam na tutejsze dwa cmentarze. Zarówno ten przycerkiewny, który obecnie liczy kilkanaście nagrobków, jak i ten skryty w pobliskim lesie, w którym znajdziemy więcej grobów. W tym pierwszym moją uwagę skupia zawsze dawna brama, w której tle pięknie komponuje się cerkiew. Znajduje się tu również m.in. symboliczna mogiła Strzelców Siczowych. Jest to jeden z nielicznych ocalałych obiektów upamiętniających ukraińskie walki o wolność w okresie I wojny światowej na terenie Polski. Mogiła w formie kurhanu usypana została prawdopodobnie na początku lat 40. XX wieku. Zwracam też uwagę na niszczejące obeliski, które wyróżniają się na tle pozostałych grobów, ale jak wspomniałem, nie jest to jednak jedyny tutejszy cmentarz.


Jadąc w kierunku cerkwi z oddali widać gęsty las, w którym znajduje się okazała kaplica. Udając się tam można być pewnym, że traficie do miejsca w którym czas się zatrzymał. To kolejne magiczne miejsce, do którego koniecznie warto się wybrać będąc w tych stronach. To przestrzeń w której dostrzec można ginące piękno. Na tym cmentarzu znajduje się niesamowita secesyjna kaplica grobowa Hulimków z 1900 roku, której po prostu nie da się nie zauważyć. Niestety jej wnętrza są zdewastowane, ale na ścianach dostrzec można zachowane resztki cennych polichromii. Nie brakuje tu również innych pięknych, choć mniej okazałych grobów. Ich ludowa prostota, przyciąga wzrok, a wiosenne powietrze oraz szum drzew dopełniają niesamowitego wrażenia, które za każdym razem wywiera na mnie ogromny wpływ, gdy odwiedzam to miejsce. Możecie brać mnie za dziwaka, ale nigdy tego nie ukrywałem, że lubię zwiedzać cmentarze.  Z resztą wybierzcie się tu kiedyś i potem pogadamy.

 



Podsumowanie

Myców to urokliwa wieś przygraniczna, położona po sąsiedzku z Budyninem, Chłopiatynem i Dłużniowem. Oddalona od Tomaszowa Lubelskiego w kierunku wschodnim. Z Lublina samochodem dotrzeć tu można w około 2 godziny 30 minut, a z Warszawy w około 4 godziny. Czy warto? Zdecydowanie tak! Ta przestrzeń jest niesamowita, oddalona od granicy z Ukrainą zaledwie o około kilometr. Miejscowość ta za każdym razem mnie hipnotyzuje i wciąga niczym ruchome piaski. To tutaj spotkać się można twarzą w twarz z ciszą, spokojem i pięknem terenów kresowych. Myślę że to miejsce dla malarzy, fotografów i ludzi szukających piękna w drewnianej architekturze. Tu każdy o odrobinie wrażliwości na piękno kresów doceni urok tego miejsca. Jest w tej przestrzeni jakaś magia, która skłania mnie bym do tego właśnie miejsca chciał wracać, która działa na mnie jak mikrofalówka na popcorn. Wybierzcie się tu choćby dla tej przepięknej cerkwi, wg mnie bez niej ten krajobraz nie byłby, taki sam. Na chwilę pozwolę Jej za mną zatęsknić, ale coś mi mówi, że nasze rozstanie nie będzie długie. Wrócę tu jeszcze na pewno nie raz, szczególnie że misja poszukiwania krowy trwa, a tu jak na razie takowej nie znalazłem. Dla niewtajemniczonych  – więcej info na temat misji pod kryptonimem krowa, znaleźć można tutaj.

 


Powiem Wam też w tajemnicy dlaczego. Jedno słowo które przychodzi mi na myśl, gdy tu wracam to spokój. Wiem, że będę tu często wracać, bo jest tu pewna nostalgia, jest cisza, jest piękno, którego nie doświadczam nigdzie indziej. Można powiedzieć, że jest tu pewien magnetyzm, który przyciąga Cię niczym Pani w czasach  podstawówki do tablicy, gdy byłeś czy byłaś obkuty na tzw. blachę. Wiesz, że chcesz iść odpowiadać, wiesz czego Ona chce od Ciebie i zmierzasz dumnie z piersią wypiętą do przodu. Podążasz do tablicy z wielką przyjemnością, a że potem Pani postawiła Ci pałę, no wiecie jak jest, w życiu na pewne rzeczy trzeba sobie zasłużyć i solidnie zapracować (a i z tą pałą to bez zbędnych skojarzeń proszę). To by było na tyle dzisiaj. Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis Wam się spodobał, a niebawem będą na blogu kolejne podróże z niesamowitej Lubelszczyzny i nie tylko. Także do następnego razu. Trzymajcie się zdrowo i cześć.

linia

Ten blog powstaje dzięki wsparciu Patronów:

AMBA team, Halina Piórkowska-Karuś, Ryjek
Kubuś Puchatek, Tygrysek od Puchatka
oraz anonimowy Patron.

DZIĘKUJĘ WAM

Zainspiruj się podróżniczo i zobacz moje  WYPRAWY

Zajrzyj  po więcej zdjęć do mnie na INSTAGRAM

Bądź na bieżąco, polub już dziś mój profil na FACEBOOK’u

Podobał Ci się wpis? Wesprzyj blog i zostań moim PATRONEM

#rafalbil #blog podróżniczy #fotografia #podróże #patronite

✈ Blog podróżniczy | Patronite| Travel| Fotografia | Polska | Lubelskie | Co warto zobaczyć na Lubelszczyźnie | Myców | Co warto zobaczyć w Mycowie?  🗺

Wszelkie prawa zastrzeżone © Rafał Bil Fotografia 2021