Końskowola

Witajcie, dziś czas na wyprawę do Końskowoli, odkryję przed Wami różane zagłębie, kilka lokalnych legend oraz zdradzę,  gdzie zamiast lokalnej krowy, która zmieni zdanie, znalazłem uroczo słodkiego jednorożca. Także dziś kolejna podróż dla widzów o mocnych nerwach, bo tak słodko nie będzie przez całą wyprawę. Podłączcie się lepiej do cewników, bo startujemy. Ja za to zabieram z lokalnego sklepiku w drogę coś dla siebie, bo dziś potrzeba mi będzie sporo energii. Czasu na zobaczenie Końskowoli mam niewiele, a plany eksploracyjne są jak zawsze ambitne. 

Warto jest wiedzieć, że Końskowola to dawne miasto, a obecnie osada o charakterze miejskim, która znajduje się w województwie lubelskim. Precyzyjnie ruszamy w podróż do powiatu puławskiego, gdzie swą siedzibę ma gmina Końskowola. Najlepiej z resztą zobaczcie sami na poniższej mapie, o jakim miejscu dokładnie jest mowa. Dzisiejsza wyprawa to trasa około 45 km od Lublina, która zajmie nam plus minus pół godzinki jazdy samochodem w jedną stronę. W Końskowoli znajduje się też przystanek kolejowy Pożóg na linii kolejowej Warszawa – Lublin – Dorohusk, także dojazd autem nie jest jedyną alternatywą. Co więcej z Lublina kursują tu również połączenia busami, więc jeśli tylko zechcecie wybrać się do miejscowości, to jest na to kilka sposobów. Osada ta znajduje się nad rzeką Kurówką, jednak kajakiem z lubelskiej Bystrzycy dopłynąć się tam nie da. Także wykluczyć możemy powiedzenie, że wszystkie drogi prowadzą do Końskowoli. Drogą wodną niestety nie da rady. Choć  gdyby się uprzeć, wsadzić w busa kajak, przejechać w nim całą trasę, można by później wmawiać wszystkim, że ja do Końskowoli dotarłem z Lublina kajakiem, pytanie jest tylko zasadnicze – po co robić z siebie jeszcze większego wariata? 


Zastanówmy się może lepiej nad tym, dlaczego warto jest tu się wybrać? Primo – z
achował się tu m.in. dawny układ urbanistyczny: rynek, ratusz, dwa kościoły i zespół folwarczny. Secundo – południowa część gminy leży w obrębie Kazimierskiego Parku Krajobrazowego i jego strefy ochronnej. Tereny te charakteryzują się znacznymi walorami krajobrazowymi i urozmaiconą rzeźbą terenu w postaci  m.in. malowniczych wąwozów lessowych o stromych ścianach i wąskich dnach. Tertio jest tu ogrom szkółek drzew i krzewów, więc można chociażby przy okazji zrobić zakupy do ogrodu. Voto – ludzie są tu bardzo życzliwi, pozdrowienia dla Pani z jednej z tamtejszych szkółek drzew i krzewów. Dziękuję za miłą obsługę i rabat 😉  Powiem Wam, że można by wyliczać tak dalej w nieskończoność, zatem przejdźmy może od razu do atrakcji, które na nas tu czekają. Poznajcie moje ABC o Końskowoli. Ruszajmy w drogę szlakiem Renesansu Lubelskiego. Choć Końskowola swoją historią obdzielić by mogła co najmniej kilka miast. Ja postaram się Wam przybliżyć kilka legend i ciekawostek oraz wyjaśnić etymologię nazwy Końskowola. Czy miejscowość powstała, jak donosi jedna z legend, z woli rycerskiego konia, który właśnie tutaj zatrzymał się w podróży i mimo perswazji nie chciał dalej iść? Czy zgodnie z prawdą historyczną – od nazwiska Konińskich herbu Rawa, którzy w XIV w. zmienili nazwę istniejącej tutaj pierwotnie Woli Witowskiej na Wolę Konińską? To wszystko i jeszcze więcej, tylko u mnie i tylko dzisiaj, taka promocja kochani. Zacznijmy od tutejszych atrakcji.

A jak atrakcje turystyczne

W miejscowości Końskowola znajdziemy kilka zabytkowych obiektów. Jednym z nich jest renesansowy kościół szpitalny pw. św. Anny. Nie jest to jedyny tutejszy kościół, gdyż niedaleko niego znajdziemy XVI – wieczny zabytkowy Kościół Parafialny pw. Znalezienia Krzyża Św. i św. Andrzeja Apostoła z kryptami. Już widzę te uśmiechy na twarzach u nekrofili, którzy śledzą mój fanpage. Nie ma co, że tak powiem zgłębiać tematu. Wielu z Was może zainteresować bardziej XVI – wieczny Dwór Tęczyńskich, czy wybudowany w 1775 roku Ratusz, który w ostatnim czasie zupełnie odmienił swój pierwotny wygląd. Znajdziecie tu też folwark, oraz bardzo klimatyczny cmentarz ewangelicko – augsburski. Śmiało więc mogę przyznać, że każdy turystyczny zbok, czy zwyrol znajdzie tu coś dla siebie. Postaram się Wam pokazać ciekawą architekturę oraz sprawić byście poczuli, czym pachnie Końskowola. Ale może by zachować pewien porządek, postaram się w końcu usystematyzować te najważniejsze moim zdaniem atrakcje, żeby z tego całego bałaganu wycisnąć pewne piękno.

Kościół pw. św. Anny

Kościół ten pochodzi z 1613 roku. Choć jest niewielki, to z uwagi na swój urok, rzuca się w oczy każdemu, kto tylko przejeżdża przez Końskowolę. Wg mnie to najważniejszy punkt mojej dzisiejszej eksploracji. Jest to bowiem jedna z pierwszych świątyń zbudowanych w stylu renesansu lubelskiego, której szlakiem podążam. Pierwsza pisemna wzmianka o nim pochodzi już z 1549 roku. Był wtedy drewnianą kaplicą pod tym samym wezwaniem. Zdecydowanie warto jest  tu przyjechać, chociażby dla zobaczenia samej tej budowli.

Kapliczka morowa

W pobliżu kościoła pw. św. Anny, na terenie dawnego cmentarza znajduje się kapliczka morowa wystawiona w 1892 r. podczas epidemii cholery.

Dwór Tęczyńskich

Naprzeciw wspomnianego kościółka św. Anny, na niewielkim wzniesieniu stoi piętrowy dom ze spiczastym, czterospadowym dachem. Jest nieco ukryty za znajdującą się tam roślinnością. Jest dość niepozorny i aż trudno sobie wyobrazić, że jego historia sięga pierwszej połowy XVI wieku. Pierwotnie jednak budynek ten wyglądał zgoła inaczej. Najprawdopodobniej pierwotny dwór został spalony w czasie potopu szwedzkiego, na szczęście finalnie budowlę odbudowano.

Kościół parafialny pw. Znalezienia Krzyża św. i św. Andrzeja Apostoła

Kościół parafialny w Końskowoli ufundowany został w połowie XVI w. przez Andrzeja Tęczyńskiego, ówczesnego wojewodę lubelskiego i kasztelana krakowskiego. Wcześniej w jego miejscu stał drewniany kościół p.w. Znalezienia Krzyża Świętego i szacuje się, że ten powstał w końcu XIV wieku. Następnie ulegał przebudowom. Oprócz samej świątyni na uwagę zasługuje też pomnik Vanitas z połowy XVI wieku. Dawny cmentarz przykościelny, upamiętniono tu pomnikami między innymi Franciszka Dionizego Kniaźnina oraz generała Józefa Orłowskiego, a sama świątynia skrywa również w swych podziemiach krypty, którymi zainteresują się nie tylko nekrofile.

Krypty

Gdy udamy się do krypt, możemy poczuć się jak w mauzoleum Rodziny Tęczyńskich. W krypcie pod kaplicą południową złożono ciało Zofii z Opalińskich Lubomirskiej – również i na jej sarkofagu wyryto herb Tęczyńskich, czyli topór. Ciekawostką jest to, że do chwili obecnej rozpoznano tam trzy systemy krypt. Pierwszy zlokalizowany jest pod ołtarzem głównym, gdzie pochowany został m.in. Franciszek Zabłocki. Krypta północna: wiadomo było o niej tyle, że znajduje się w niej pomnik symbolizujący Vanitas. Oprócz pomnika odnaleziono w niej liczne pochówki szlacheckie z XVIII wieku. Z sali tej wychodzą cztery wyjścia do kolejnych krypt lub korytarzy, z których trzy zostały zamurowane prawdopodobnie już w XVI i XVII wieku. Moim zdaniem miejsce to jest niezwykle klimatyczne i przez to interesujące. Krypty kryją bowiem wyjątkowej urody sarkofagi, a największym skarbem końskowolskiej fary wydaje się być wspomniany powyżej nagrobek  Izabeli i Łukasza Opalińskich. 

Ratusz

W pobliżu kościoła parafialnego znajduje się m.in. ratusz. Wybudowany został w 1775 r. z fundacji Aleksandra Augusta księcia Czartoryskiego we wczesnym stylu klasycystycznym, a obecnie został przebudowany i nadano mu inny kształt, dzięki czemu nabrał odmiennego charakteru. Jest głównym budynkiem świeckim kształtującym miejski układ przestrzenny Końskowoli. Na placu w pobliżu ratusza znajdziecie m.in. pomnik pamięci. 

Pomnik pamięci

Pomnik poświęcony jest pamięci mieszkańców pomordowanych przez hitlerowców i poległych w latach 1939 – 1945. Pomnik stoi na rynku w Końskowoli. Jest to prostokątny postument z napisem upamiętniających pomordowanych. W górnej części postumentu na wystających płytach wykonane zostały płaskorzeźby żołnierzy podczas akcji bojowej. Cenne miejsce dla upamiętnienia smutnej historii miasta i kraju.


Żółty szlak rowerowy

Warto jest również przyjechać tu z rowerami. Końskowola należy do szlaku rowerowego, który ciągnie się prawie 30 km wzdłuż następujących miejscowości: Puławy – Osiny – Sielce – Końskowola – Młynki – Puławy. Szlak ten biegnie przez pola i lasy, z dala od większych skupisk ludzkich, co dodatkowo podnosi jego walor, a przez ponad połowę długości tej trasy przejedziecie nad rzeką Kurówką. Bardzo polecam wszystkim fanom pedałowania.

Cmentarz ewangelicko-augsburski

Czartoryscy, dbając o rozwój gospodarczy Końskowoli sprowadzili tu ok. 300 rzemieślników z Niemiec, głównie z Saksonii. Szkoda, że największą pamiątką po tej społeczności są pozostałości malowniczo położonego nad rzeką Kurówką cmentarza.

Folwark

Wśród zabytków końskowolskich ważne miejsce zajmują pozostałości dawnego folwarku. Z całą pewnością istniał on w miasteczku już za czasów Tęczyńskich, przez kolejnych właścicieli – Lubomirskich i Sieniawskich – był pieczołowicie rozbudowywany, ale swój rozkwit zawdzięcza Czartoryskim, którzy właśnie w Końskowoli ulokowali administrację swoich nadwiślańskich dóbr. Folwark w Końskowoli obejmował, oprócz pałacu ekonoma, także mieszkania urzędników, mieszkania oraz warsztaty rzemieślników kilkudziesięciu profesji, trzy browary, mielcach, gorzelnię, młyny, składy, spichlerz, stajnie i obory.

B jak bajeczne legendy

Kto z nas nie lubi legend? Bajeczki, ploteczki, dupeczki czy voodoo laleczki – tego również nie może zabraknąć i dziś na moim blogu. Jeśli Wasze respiratory nadal działają, to bądźcie szczęśliwi, gdyż za chwilę poznacie legendę nawiązującą do etymologii nazwy Końskowola. I choć wielu z Was może mieć już sprośne myśli. Ja jednak powiem Wam jak wyglądają tutejsze legendarne opowieści, w których wszystko zależało od woli koni. Poniżej prezentuję te, które udało mi się dla Was zdobyć:

LEGENDA O POWSTANIU WSI

Parny i duszny sierpniowy dzień, zmęczony całodzienną pracą chylił się ku zachodowi. Raz po raz spływały krótkie i przelotne deszcze, ożywiając roślinny świat. Słońce wychyliło się zza chmur oddając ostatni pokłon. Nadchodziła noc.

Czarna kobieta aksamitnym płaszczem okryła świat. Tego wieczoru, od strony Puław, jechała kareta ciągnięta przez cztery konie. Drewniane koła pojazdu głęboko wrzynały się w błoto. Konie, smagane ostrym deszczem, zmniejszały szybkość. W karecie dziedzic okrywał zmarzniętą, młodą i piękną jak róża żonę, przywołując do porządku woźnicę, który stracił panowanie nad końmi i zjechał na stary, zapomniany przez ludzi cmentarz.

Konie, szalejąc, ciągnęły karetę za sobą. Wreszcie stanęły jak wryte… Woźnica smagał je, batem daremnie usiłując zmusić do dalszej jazdy. Wystraszone rumaki stawały dęba, rżały cofając się w panice. Wokół szalała burza…Ziemię nawiedził silny grzmot. Zdawało się, iż opadną obłoki i cały świat runie.

Tu i ówdzie w pobliskie drzewa trafiały pioruny rozłupując je na drzazgi. Po godzinnym piekle, jakie sprawiła natura, powoli nastawała cisza. Ucichła burza i noc przybrała inną szatę. Na niebie ukazały się nieco przymglone gwiazdy.

Konie, które teraz poganiał dziedzic, raptownie szarpnęły i kareta obróciła się wokół własnej osi – konie chciały zawracać. Wówczas dreszcze lęku ogarnęły podróżnych – przypisując to mocy Bożej lub szatańskiej. Wiosną 1380 roku na tym cudownym miejscu stanęła kaplica a jej fundatorem był dziedzic Jan Koniński z Witowic.

Tu powstała więc wieś przyjmując nazwę Konińska Wola – od końskiej woli. 

LEGENDA O JEŹDŹCU Z KOŃSKIEJ WOLI

Podanie ludowe głosi, iż przed wiekami, po groźnej i ulewnej burzy, zabłądził w puszczy możny pan – jeden z zaufanych doradców króla Bolesława Śmiałego. Kiedy na próżno usiłował znaleźć leśny dukt, zdał się na instynkt swojego wierzchowca.

Przestał nim kierować, jedynie klepnął zwierzę po karku i zagadał doń pieszczotliwie. Koń kluczył wśród zarośli, aż wreszcie zatrzymał się, zwiesił głowę, począł skubać trawę. Jeździec w żaden sposób nie mógł go zachęcić do dalszej drogi. I oto nagle ukazali się smolarze, którzy podprowadzili jeźdźca do leśnego traktu.

Wówczas jeździec zrozumiał, że uparta wola konia sprawiła, iż szczęśliwie odnalazł drogę w dzikiej kniei. A kiedy później opowiadał na królewskim dworze swoją przygodę, ten i ów żartując zaczął to miejsce nazywać końską wolą.

LEGENDA O KAWAŁKU DRZEWA Z KRZYŻA ŚWIĘTEGO W KOŃSKOWOLI

Niech tam sobie mędrcy wywodzą swoją naukową teorię na temat powstania Końskowoli. Twierdzą, że powstała ze starej osady o nazwie Wola Witowska i od nazwiska właścicieli okolicznych dóbr. Ale stara legenda głosi inaczej.

Przed wiekami przez miejscowość położoną nad rzeką Kurówką prowadził znaczny szlak handlowy. Podobno była to droga łącząca Ruś Kijowską z Rzymem. Trakt jak trakt. W jednym miejscu droga była dobrze ubita, w innym błotnista. W dolinie Kurówki, w miejscu gdzie gościniec prawie dotykał rzeki, bagnisko było rozległe. I nawet latem, jeśli deszcze popadały, trudno było przejechać.

Błoto przelewało się przez koła, a koniom sięgało po brzuchy. Konie się buntowały i stawały dęba. Nawet batożenie nie pomagało. Ani nawet popychanie wozów przez unurzanych w szarej mazi pachołków. Cały tabor stał w miejscu. Miejsce to rychło stało się znane wszystkim przewoźnikom. Mówili, że jest to miejsce gdzie od końskiej woli zależy czy się pojedzie czy nie.

Na tym nie koniec. Pewnego razu taborem, z Ziemi Świętej, wieziono relikwie – kawałek drzewa z Krzyża Świętego. Konie stanęły. I choć tym razem błota było nawet mniej niż innymi razy, nie chciały ruszyć. Domyślano się, że przez konie przemawia Wyższa Siła.

Uszczknięto więc skrawek relikwii i pozostawiono, a miejscowa ludność postanowiła wybudować na tym miejscu kościół. Konie ruszyły od razu, jakby wcale nie były zmęczone. Stąd Końskowola, a w niej Kościół pod wezwaniem Znalezienia Krzyż Świętego.

LEGENDA O DIABELSKIM PODRZUTKU Z KOŃSKOWOLI

Było to dawno, dawno temu, w czasach, gdy diabły lubiły podmieniać ludziom dzieci. Pewna wieśniaczka zabrała w pole niemowlę. Zajęta pracą, na chwilę straciła je z oczu,a kiedy zaczęło płakać, poszła sprawdzić co się dzieje. Widok ją przeraził, bo zamiast jej dziecka w pieluchach leżał przeraźliwie brzydki stwór z żabimi oczami  i uszami nietoperza. Zrozpaczonej matce guślarka poradziła wykąpać podrzutka w święconej wodzie. Czarci syn wrzeszczał ile miał sił w piersiach, aż usłyszał go jego ojciec Diabeł. Zorientowawszy się w sytuacji, natychmiast oddał matce jej  dziecko, a ze swym  potomkiem uciekł do Królestwa Piekieł. Ów  Diablik wyrósł na okrutnego, mściwego Czarta, któremu przypisywano liczne przypadki śmierci  mieszkańców  Końskowoli, bo jak mawiano: mścił się za swą „święconą kąpiel”.

C jak czym pachnie Końskowola?

Gmina Końskowola tworzy tzw. „zielone zagłębie” słynące z produkcji szkółkarskiej, która obejmuje uprawę sadzonek drzew, różnych gatunków krzewów owocowych oraz ozdobnych. Gmina jest jednym z największych w kraju producentów krzewów róż. Korzystne warunki glebowe powodują, że rocznie eksportuje się stąd najwięcej róż na tle całego kraju. Szacuje się nawet, że uprawą roślin zajmuje się tu ponad 80% mieszkańców gminy, a sama Końskowola nazywana bywa „różanym miastem” albo „miastem róż”. Także już wiemy, czym pachnie Końskowola, a zwróćcie uwagę, że nazwa mogła tak bardzo zmylić. Nie miejcie jednak wątpliwości, w różanym zagłębiu nie pachnie końską kupą. Byłem, wąchałem, potwierdzam, z resztą możecie osobiście się o tym przekonać, do czego zachęcam.

Leżąca niedaleko Puław Końskowola jest zdecydowanie rzadziej odwiedzana przez turystów, a szkoda, bo moim zdaniem ma niezwykle barwną historię. Warto poznać także tutejsze zabytki, poczuć klimat tego miejsca i poznać lokalną społeczność, gdyż jest bardzo życzliwa dla przyjezdnych. Niebawem kolejne podróże szlakiem renesansu lubelskiego. Warto jest wiedzieć, że jest to wykształcony na terenie Lubelszczyzny styl architektoniczny, który łączy w sobie cechy gotyku oraz renesansu włoskiego i niderlandzkiego. Charakterystyczne dla niego są m.in. sterczynowe szczyty i bogato zdobione gzymsy. Pojawił się wraz z zatrudnieniem zagranicznych architektów, a rozprzestrzenił na terenach ówczesnej wschodniej Polski. Zatem wypatrujcie kolejnych wpisów i do następnego razu.

Ten wpis powstał dzięki wsparciu Patronów:

AMBA team, Coco Chanel oraz ElPiteros

linia

Zainspiruj się podróżniczo i zobacz moje  WYPRAWY

Zajrzyj  po więcej zdjęć do mnie na INSTAGRAM

Bądź na bieżąco, polub już dziś mój profil na FACEBOOK’u

Zostań moim PATRONEM

#Co warto zobaczyć w Końskowoli #lubelskie #rafalbil
#Końskowola #blog podróżniczy #patronite 

✈ Blog podróżniczy | Fotograf Lublin | Warszawa | Lublin | Fotografia Podróżnicza |  Fotografia | Travel | Fotograf Emilcin | Neple | Fotograf Sieradz  | Fotograf Chęciny |  Fotograf Gąbin | Fotograf Czechy | Fotograf Toledo | Fotograf Bałtów | Fotograf Granada | Fotograf Kijów  | Fotograf Zaanse Schans | Fotograf Czarnobyl | Fotograf Rzeszów | Fotograf Madryt | Fotograf Sewilla | Fotograf Izrael | Fotograf Warszawa | Fotograf Ukraina | Fotograf  Hiszpania | Fotograf Polska | Fotograf Holandia | Fotograf Płock | Bloger |  Zwiedzaj online | Polska| Końskowola| Blog podróżniczy| Podróżowanie| Fotograf Końskowola | Co warto zobaczyć w Końskowoli| Lubelszczyzna 🗺

Wszelkie prawa zastrzeżone © Rafał Bil Fotografia 2020