Poznaj Lublin od A do Z
Dziś wybieram się z Wami w emocjonalną podróż, zupełnie inną niż wszystkie dotychczasowe, dlaczego – gdyż zabieram Was do miasta w którym spędziłem prawie połowę swojego życia. Postanowiłem wyeksplorować najciekawsze atrakcje oraz najskrytsze zakamarki Lublina, by udowodnić nie tylko Wam, ale i przede wszystkim sobie, że często cudze chwalicie, a swego nie znacie. Jesteście gotowi na kolejną wirtualną podróż po wyjątkowym mieście, tym razem mieście inspiracji? Tradycyjnie omówię co warto zobaczyć w Lublinie tak od A do Z. Nietradycyjnie natomiast postaram się Wam przybliżyć też kim jest brejdaczka, czym jest przejazdówka na której można się kajtnąć po mieście lub jak należy się rozbuwać z ciap lub co trzeba nadusić, gdy chce się gdzieś zadzwonić, bo jeśli to czytacie i nie wiecie o czym mowa to pewnie nie wiele wiecie o Lublinie. Te charakterystyczne zwroty dla lubelszczyzny współtworzą pewną wyjątkowość tego regionu. Przybliżę Wam choć trochę tej wschodniej wrażliwości, która jest zdecydowanie odmienna niż w innych regionach kraju. Oczywiście wszystko to niezmiennie subiektywnym zdaniem i obiektywnym obiektywem. Gotowi poznać kolory, smaki i zapachy Lublina? Zapraszam zatem na spacer po wielokulturowym mieście o niezwykłym kolorycie w którym spotyka się wschód z zachodem. Pamiętajcie, że Lublin choć jest największym miastem na wschód od Wisły diametralnie różni się od innych wielkich miast w Polsce. Dziś poznacie jego kontrasty. Zabieram Was do miasta piłki ręcznej, słynnego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Bajmu czy Budki Suflera, piwa Perły oraz miasta w którym mój dziadek był jako młody chłopiec więziony w obozie koncentracyjnym na Majdanku. To tylko dlatego, że z niego uciekł dziś mogę Wam zdać relację, o tym co warto zobaczyć w Lublinie. Czas odkryć przed Wami magię Koziego Grodu – niech mapa tego wpisu będzie podpowiedzią, co warto tu zobaczyć. Specjalnie dla Was zebrałem crème de la crème atrakcji Lublina, który liczy ponad 700 lat.
A jak Aqua Lublin i Archikatedra Lubelska
Miałem duży dylemat od czego rozpocząć i co zarekomendować na literę A i finalnie rywalizację wygrała Archikatedra Lubelska. Jest ona prawdziwą ucztą dla oka dla lubiących barokową architekturę. Kościół jest jednym z najstarszych barokowych obiektów, nie znajdujących się na terenie Włoch. Wybudowany został w latach 1586-1604. Warto jest wejść do środka aby przyjrzeć się bliżej iluzjonistycznym polichromiom oraz wspaniałemu wnętrzu świątyni. W prezbiterium znajduje się XVII w. ołtarz wykonany z czarnej gruszki libańskiej, obecnie w swoim oryginalnym hebanowym kolorze, znajdują się w nim złote rzeźby świętych. W ołtarzu bocznym przy lewej nawie wisi obraz Matki Boskiej Płaczącej. Mówi się, że 3 lipca 1949 obraz płakał krwawymi łzami, które zostały zebrane i umieszczone w jednym z kamieni w koronie Maryi. Faktem jednak jest, że ówczesne władze PRLu zareagowały niezwykle drastycznie. Lublin został odcięty od reszty kraju (m.in. zawieszono połączenia PKS), a biorących udział w nabożeństwach stawiano przed sądem i zamykano w więzieniach. Mimo szykan i przeciwności wiara w cud wśród wielu przetrwała do dziś. Wróćmy jednak do zwiedzania samej katedry – będąc już wewnątrz warto udać się także do zakrystii akustycznej. Wykorzystano w niej został efekt świadomego doboru kształtu krzywizny sklepienia, gdzie głosy odbijające się z jednego naroża trafiają do drugiego. Pozwala to porozmawiać ze sobą osobom znajdującym się po drugiej stronie pomieszczenia. Otwarte dla zwiedzających są także krypty. Znajdują się tam zmarli biskupi lubelscy. Można oglądać ich ubrania, portrety nagrobne, przedmioty, z którymi chowani byli zmarli, tą część zwiedzania zdecydowanie można pominąć, ale wychodząc z katedry rzućcie koniecznie okiem na kopię całunu turyńskiego, którą zobaczycie zaraz przy wyjściu.
Nie byłbym jednak sobą, gdybym pominął Aqua Lublin, w której miałem przyjemność przez ostatnie prawie dwa i pół roku pracować. Czuję się więc zobowiązany napisać wszystkim przyjezdnym do Lublina, że warto wybrać się chociażby na sauny czy baseny, właśnie do Aqua Lublin. Jest to największy obiekt pływacki z jedynym basenem olimpijskim w Lublinie. Dokładnie 10 torów o 50-metrowej długości może robić wrażenie. Jednakże Aqua Lublin to nie tylko baseny, zjeżdżalnie czy strefy rekreacji z jacuzzi. Aqua to też, siłownia, lodowisko i właśnie profesjonalne saunarium, gdzie można wypocząć i zregenerować siły na dalsze zwiedzanie. W tej części obiektu przestrzega się kultury saunowania, za co chylić czoła należy tym, którzy o to zadbali już od samego początku istnienia Aqua i nie piszę tego tylko ze względu na fakt, że pracą właśnie tej części obiektu koordynowałem ostatnimi czasy, ale z szacunku dla takich osób jak Dorota czy Agnieszka, które serdecznie pozdrawiam. Chcę dziś uczciwie polecić główną atrakcję tej strefy, jaką są tzw. aufgussy, czyli ceremonie naparzania, określane również jako rytuały saunowe. Ważne jest by prowadzone były przez doświadczonego saunamistrza, co podnosi prestiż i poziom tego aromaterapeutycznego widowiska i daje odbiorcom przyjemne betaendorfiny. Weźcie jednak pod uwagę, że jestem uzależniony od saun i mogę być nieobiektywny. Warto w tym miejscu dodać, że w samym obiekcie jest tu też miejsce, w którym można smacznie zjeść i napić się aromatycznej kawy. Mamy więc w jednym budynku zarówno coś dla ciała jak i dla ducha. Obiekt jest kierowany przez WIELKIEGO OLIMPIJCZYKA (i nie chodzi mi tu o wzrost), więc mocno wierzę, że obiekt jest w dobrych rękach, Szefie, jeżeli to kiedyś przeczytasz – pozdrawiam Cię serdecznie.
B jak bramy Krakowska i Grodzka
Po wyjściu z basenów i saun warto udać się od razu na spacer od Bramy Grodzkiej do Bramy Krakowskiej, wg mnie jest to obowiązkowy punkt zwiedzania, gdy przyjedziecie na “dziki wschód”. Brama Grodzka stanowiła kiedyś przejście w miejskich murach obronnych, łącząc lub jak niektórzy mawiają dzieląc część chrześcijańską od żydowskiej i właśnie z tego względu często nazywana jest Bramą Żydowską. Brama Krakowska jest pozostałością po XIV-wiecznych murach obronnych prowadzących do średniowiecznego Lublina. Współcześnie we wnętrzu Bramy zorganizowano Muzeum Historii Miasta Lublina. Wg mnie jest to jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli Lublina. Swoją nazwę zawdzięcza szlakowi handlowemu prowadzącemu z Krakowa do Wilna. Jeśli, chcecie zobaczyć je obie musicie udać się na krótki spacer po starym mieście. Niewiele osób wie, że Brama Krakowska nazywana jest zawsze Bramą Wyższą. Idąc starym miastem bez względu na kierunek od której bramy rozpoczynamy spacer, podziwiać możemy liczne odrestaurowane kamienice, czy też możemy wstąpić do jednego z wielu pubów, kawiarni czy restauracji, ale o tym, gdzie warto zjeść będzie nieco później.
C jak cebularz zjedzony w Centrum Kultury
Po spacerze, przyszedł czas na małą przekąskę, którą zakupicie na starym mieście. Symbolem tradycyjnej lubelskiej kuchni jest m.in. cebularz, który wywodzi się jeszcze z kuchni żydowskiej. Czym jest cebularz – to pszenny placek, o zróżnicowanej średnicy od około 15 cm lub więcej, ale zawsze pokryty jest pokrojoną w kostkę cebulą wymieszaną z makiem. Tani w produkcji, stał się swoistym symbolem kuchni tego regionu. Jeśli spytacie jak smakuje, odpowiem wyjątkowo, a jeszcze bardziej unikatowo pachnie, szczególnie gdy podróżujesz w MPK, czyli komunikacji miejskiej i obok Ciebie zajada się nim grupa studentów. Ten intensywny choć efemeryczny aromat maku i cebuli nakazuje mi go polecić jako obowiązkowy element lokalnej kuchni. Teraz pójdę o krok dalej, jeśli zdarzy się tak, że cebularz Wam posmakuje, możecie udać się do Regionalnego Muzeum Cebularza, by zobaczyć jak krok po krok powstaje ten cebulowy wypiek. Ciekawym doświadczeniem i zabawą, zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci jest to, że można też przygotować go tam od podstaw i to własnoręcznie. Pamiętajcie, że nie warto jest mówić lublinianom, iż cebularz jest niedobry, gdyż dla wielu, jest tak ważny, jak oscypek dla górali. Jeśli nie lubicie cebuli wybierzcie się na ciepłe pączki do starej pączkarni, którą znajdziecie na Starym Mieście, duży wybór ciekawych nadzień, spowoduje, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. Możecie wybrać się również na lubelski specjał tzw. kozi róg lub na lody do fantastycznych lodziarni, w okolicy samego starego miasta są minimum 3 trzy godne polecenia.
Chwilę pojedliśmy, zatem zwiedzamy dalej. Teraz idziemy na spacer w stronę Centrum Kultury – zwiedzanie tego zabytkowego kompleksu, który pierwotnie stanowił klasztor sióstr Wizytek jest całkiem interesujące. Podczas oprowadzania pracownicy Centrum Kultury opowiadają o historii miejsca, jego zmiennych losach, ale i o instytucjach działających obecnie w budynku, a także o aktualnie odbywających się i planowanych wydarzeniach. Dzieje się tam sporo ciekawych rzeczy więc zawsze jest szansa, że traficie na coś ciekawego, co przypadnie Wam do gustu, a nawet jeśli nie to w pobliżu budynku jest siłownia na powietrzu na której będziecie mogli sobie poćwiczyć, ewentualnie obok obejrzeć można murale lub dojeść resztę cebularza.
D jak dominikanie
Gdybyście posmakowali w cebularzach i chcieli wrócić na Stare Miasto po kolejne, zajrzyjcie jeszcze do Klasztoru Ojców Dominikanów, by poczuć wyjątkową atmosferę, zamkniętą w XIV wiecznych dominikańskich murach. Kilka uliczek dalej, idąc w stronę wieży Trynitarskiej dojdziecie do kamienia nieszczęścia. Według legendy na tym głazie kat miał ściąć niewinnego człowieka. Od tego momentu kamień przynosił śmierć i zniszczenie. Każdy kto spróbował wmurować go w swój budynek ginął. Podobno niszczycielska rola głazu trwa nadal. Według opowieści miejscowych podczas bombardowań Lublina w 1939 roku najwięcej osób miało zginąć na ulicy Jezuickiej (czyli tam właśnie gdzie leży kamień). Zwiedzającym zaleca się dla pewności nie dotykać głazu.
E jak Europejski Festiwal Smaku
Lublin ma też kilka fajnych festiwali i to wówczas szczególnie warto wybierać się w te strony Polski. Wg mnie jeden z najsmaczniejszych festiwali na jakich można się znaleźć to Europejski Festiwal Smaku. Inaczej rzecz ujmując jest to gastronomiczna rozkosz podróżowania po różnych kulinarnych zakątkach świata. Europejski Festiwal Smaku, który odbywa się od wielu lat w Lublinie, to dziś jeden z najważniejszych, wielokulturowych festiwali w Polsce. Pokazuje różnorodne oblicza zarówno muzyki, obrazu, słowa, ale przede wszystkim kulinariów. To tu pierwszy raz zakosztowałem starej kurwicy. Dla niewtajemniczonych wyjaśnimy, że jest to regionalna wódka 40%, która pretenduje do nazywania jej „polską whisky”.
Więcej na temat Europejskiego Festiwalu Smaku przeczytasz klikając w poniższe zdjęcie.
F jak festiwale
Poza Europejskim Festiwalem Smaku w Lublinie odbywa się znacznie więcej imprez kulturalnych. Do godnych polecenia należą m.in. Festiwal Kolorów, Festiwal Kody, Lublin Jazz Festival, Festiwal Wschody, Inne Brzmienia, Kontestacje, Carnaval Sztukmistrzów. Moim faworytem zdecydowanie jest ten ostatni. To podczas tego festiwalu przez kilka dni Lublin staje na głowie. Święto sztuki ludycznej i niczym nieskrępowanej zabawy zamienia całe miasto w wielki cyrk pod gołym niebem. Można wtedy przez całe dnie oglądać ulicznych artystów, popisy iluzjonistów, a nawet nauczyć się podstaw niektórych dyscyplin kuglarskich.
Więcej na temat Carnavalu Sztukmistrzów przeczytasz klikając w poniższe zdjęcie.
G jak giełda staroci
W każdą ostatnią niedzielę miesiąca, wielbiciele i kolekcjonerzy starych przedmiotów, powinni znaleźć się w Lublinie, na tzw. giełdzie staroci. Uliczki Starego Miasta i Placu Zamkowego wypełniają się stoiskami z różnymi przedmiotami kolekcjonerskimi, ale i nie tylko. Często na tych giełdach można odkryć różne mniej lub bardziej cenne znaleziska. Ostatnim razem np. widziałem w sprzedaży używane wibratory, które leżące w towarzystwie cennych obrazów i zabytkowych mebli, były dość nietypowym towarem w sprzedaży, ale może niepotrzebnie się czepiam.
H jak HOMAGIUM – Jana Pawła II i Prymasa Tysiąclecia w Lublinie
Zastanawiam się teraz jak od wibratorów nawiązać do HOMAGIUM – Jana Pawła II i Prymasa Tysiąclecia i nie ukrywam, że nie jest to proste. Może zatem wróćmy myślami do Centrum Kultury. Spacerując od tego miejsca w kierunku Ogrodu Saskiego warto wybrać się właśnie na dziedziniec Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, który jest dawnym dziedzińcem klasztornym. Od 1983 roku znajduje się tam pomnik „Homagium”, który oznacza hołd składany nowemu biskupowi przez duchownych katolickich. Pomnik przedstawia serdeczne powitanie Papieża i Prymasa Wyszyńskiego na pierwszej publicznej audiencji Jana Pawła II i stał się jednym z ważniejszych symboli mojej Alma Mater. W kwietniu i maju dziedziniec ozdabiają przepięknie kwitnące magnolie, zatem niebawem należy wybrać się tam z aparatem.
I jak Icemania
Teraz coś dla fanów łyżwiarstwa. Lodowisko Icemania to sezonowy raj dla fanów jazdy nie tylko figurowej na lodzie. Przy lodowisku działa wypożyczalnia sprzętu, co znacznie ułatwia życie fanom tej dyscypliny sportowej. Wymiary lodowiska to 30 x 60 metrów, dzięki czemu spełnia wszystkie wymogi, by można na nim było rozgrywać mecze hokeja. Płyta hali lodowej w okresie letnim się teoretycznie nie marnuje, przeznaczona jest na potrzeby Miasteczka Ruchu Drogowego, tzw. Akademia Małego Szofera oraz od niedawna jest tam rollmania gdzie można jeździć na wrotkach jak w amerykańskich filmach. Ja ani latem, ani zimą nie korzystam z tych atrakcji, bo znając życie zaraz połamałbym nogi, ale co odważniejszym polecam.
J jak jarmark jagielloński
Gdy zdejmiecie wrotki i nadarzy się ku temu okazja wybierzcie się na Jarmark Jagieloński. Dawniej jarmarki były organizowane w Lublinie już od XV i XVI wieku. Słynęły w Rzeczypospolitej i Europie jako jedne z najbardziej znanych handlowych wydarzeń międzynarodowych. Obecnie stały się interesującą cykliczną imprezą turystyczną. W dni, w których się odbywają można zobaczyć i kupić wyjątkowe rękodzieło, wyroby ceramiczne a przy tym warto wybrać się na pokazy lepienia z gliny. Jest to swoisty jarmark rękodzielniczy, w którego programie przygotowano też potańcówki, wystawy, warsztaty, spektakle, koncerty i seanse filmowe. Więcej zdjęć z zeszłorocznego jarmarku jagiellońskiego można zobaczyć klikając tu oraz tutaj, ale szczerze polecam wybrać się na nie osobiście, by przekonać się, że Rafał nie kłamie i że warto w te dni być właśnie w Lublinie.
K jak koziołek, którym można pojechać do kaplicy Świętej Trójcy
Lubelski koziołek znajdujący się na deptaku, nawiązuje do herbu Lublina, z którym wiąże się pewna legenda, a kto z Was nie lubi legend? Po najeździe tatarskim na gród lubelski, grupa dzieci schroniła się w wąwozie. Dzieci te ocalały dzięki temu, że koza wyżywiła je własnym mlekiem. Historia ta została przedstawiona Władysławowi Łokietkowi. Książę nadał miastu przywilej lokacyjny, czyniąc wówczas koziołka elementem herbu lubelskiego.
Inną legendę poznacie na zamku lubelskim lub w tym wpisie pod literą Ł. Będąc już tam, koniecznie wybrać się powinniście do Kaplicy Świętej Trójcy fundacji króla Władysława Jagiełły, zwaną inaczej Kaplicą Zamkową. To miejsce jest bogactwem niesamowitych fresków z około 1418 roku. Wg mnie jest to dla turysty jedno z najważniejszych miejsc w Lublinie. Decydują o tym właśnie cenne rusko-bizantyńskie malowidła, przedstawiające treści religijne w duchu kościoła prawosławnego zdobią mury rzymskokatolickiej świątyni, co jest unikalnym symbolem koegzystencji kultury wschodnio i zachodnioeuropejskiej. Wśród wizerunków świętych oraz scen biblijnych możemy dostrzec także freski przedstawiające samego Władysława Jagiełłę. Kaplica to unikat na skalę kraju, dlatego będąc w Lublinie, nie można jej pominąć.
L jak litewski…. Plac litewski
Spacerując po mieście, należy pójść też na Plac Litewski, który powstał w latach 20 XIX wieku, a dość niedawno został zupełnie zmieniony i odrestaurowany. Nawet często mieszkańcy Lublina nie wiedzą, że jego początkowym przeznaczeniem było urządzanie parad wojskowych. Ciekawostką dla lubiących historię jest fakt, że w czasach okupacji Plac Litewski zmienił nazwę na „Adolf Hitler – Platz”, a w 1945 roku powrócono do właściwej nazwy, którą pięć lat później zmieniono na „Plac Józefa Stalina”. Obecnie jest centralnym miejscem Lublina, na którym oprócz uroczystości państwowych odbywają się również różnego rodzaju imprezy, a szczególnie warto wybrać się tu na tzw. pokazy fontann, o których więcej poczytacie tutaj. Podświetlone różnymi kolorami strumienie wody w połączeniu z piękną muzyką dają naprawdę niesamowity efekt. Publiczność niezmiennie zachwyca poziom artystyczny spektakli, w których główną rolę grają dźwięk, światło i woda. Niestety nie każdy dorósł do korzystania w umiejętny sposób z fontanny, jako dobra wspólnego, o czym więcej dowiecie się tutaj. Dla wielu latem fontanna zamienia się już w kąpielisko miejskie, a wieczorami woda mieni się tam różnymi kolorami, nie pytajcie dlaczego.
Na Krakowskim Przedmieściu, obok Placu Litewskiego znajduje się kościół św. Ducha, prawdopodobnie najstarszy budynek przy tej ulicy. Świątynia powstała w 1419 r. i jako niezbyt okazały budynek, dawniej nie zwraca na siebie większej uwagi przechodnia, obecnie odrestaurowana, przykuwa wzrok przechodniów zarówno za dnia jak i w nocy. Warto być świadomym sześćsetletniej historii tego kościoła. Niedaleko znajduje się również piękny budynek hotelu, w którym często nocują zagraniczni turyści.
Ł jak łapa… Czarcia Łapa
W muzeum na zamku lubelskim znajduje się też stół z odciskiem legendarnej czarciej łapy. Przypowieść wyjaśnia, że ślad powstał, gdy w sądzie rozgrywały się losy pewnej kobiety. Znikąd pojawiły się tajemnicze i podejrzanie wyglądające postacie, które orzekły wyrok na korzyść oskarżonej. Wyrok został przypieczętowany, gdy jeden z tajemniczych sędziów oparł się dłonią o stół i zostawił w nim wyraźny odcisk.
M jak Muzea Majdanek i Apteka
Muzeów w Lublinie jest sporo, ja natomiast wybrałem 2 zupełnie różne i mimo, że zestawione na zasadzie kontrastów, to mają kilka wspólnych mianowników, oba są bezpłatne oraz oba zrobiły na mnie ogromne wrażenie, pomimo, że jest w nich zasadnicza różnica. W tym pierwszym dawniej mordowano ludzi, a w tym drugim ratowano ludzkie życia. Zacznijmy może od tego bardziej drastycznego, z którym przez losy mojej rodziny związany jestem bardzo emocjonalnie.
Państwowe Muzeum na Majdanku to najstarsza w Europie instytucja muzealna upamiętniająca ofiary drugiej wojny światowej. Zostało utworzone jesienią 1944 r. na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego, potocznie nazywanego Majdankiem. Na terenie Muzeum obejmującym około 90 ha znajduje się około 70 obiektów historycznych, a sam Majdanek był drugim co do wielkości, po Oświęcimiu, obozem zagłady na ziemiach polskich. Dla mnie szczególne emocjonalne znaczenie mają miejsca bezpośrednio związane z masową eksterminacją ludności: komory gazowe, krematorium, oraz rowy egzekucyjne, w których rozstrzelano około 18 000 Żydów. To te miejsca uczą pokory, uzmysławiają też jak drugi człowiek może być okrutny. Na mnie szczególne wrażenie wywarł barak o numerze 62, w którym zlokalizowana jest multimedialna wystawa „Więźniowie Majdanka”, będąc w muzeum nie pomijajcie tego miejsca. Pamiętać należy, że Majdanek jest niemieckim obozem koncentracyjnym, który powstał w 1941 roku i będąc w Lublinie warto zapoznać się z tą mroczną częścią miasta. Dla mnie każda wizyta w tym miejscu jest bardzo osobista, ale każdy może ją przeżyć na swój własny sposób, wszystko w oparciu o własną wrażliwość i podejście do tego trudnego tematu. Dziękuję siostrze zakonnej, która wyprowadziła mojego dziadka z tego miejsca, a reszcie rodziny, która tam zginęła zawsze oddaję hołd, gdy tylko jestem w tym okrutnym miejscu.
Przez moment zrobiło się smutno, więc czas zmienić nastrój i zabrać Was do Muzeum pod nazwą Apteka – to kolejna podróż w czasie i przestrzeni. Tym razem przenosimy się do dawnej apteki. Prezentowane są tu zabytkowe apteczne pojemniki, opakowania, narzędzia, recepty, wagi, etykietki na leki, narzędzia apteczne i stylowe XIX-wieczne meble. Wszystko to w bardzo miłej atmosferze dzięki życzliwemu przewodnikowi. W tym miejscu mogłem m.in. powąchać 25 letnią mirrę, której zaskakująco mała efemeryczność zrobiła na mnie niesamowite wrażenie i przywrócić wiarę w ludzi.
N jak Noc Kultury
Często, gdy wybieramy jakieś miasto, które chcemy zobaczyć, zastanawiamy się, kiedy je najlepiej odwiedzić. Jeśli mam Wam zasugerować, kiedy warto przyjechać do Lublina, to jednym z takich dni jest właściwie nie dzień, a noc i to NOC KULTURY. Wydarzenie to ma miejsce zwykle na początku czerwca i wtedy w Waszych kalendarzach rezerwować sobie czas na Lublin. Dlaczego spytacie? Bo wtedy ma miejsce jedno z największych wydarzeń kulturalnych odbywających się w Lublinie czyli magiczna noc, która nigdy nie powinna się kończyć. Rok rocznie jednej nocy mamy możliwość odwiedzenia wiele kulturalnych miejsc Lublina, takich jak Teatry, Zamek Lubelski itp. dodatkowo to czas setek różnych wydarzeń kulturalnych, które mają miejsce w przeciągu jednej nocy. Nie jest możliwym by to wszystko zobaczyć w jedną noc. Mimo to warto próbować, ja nieudolnie staram się to zrobić od wielu lat.
Więcej na temat Nocy Kultury w Lublinie przeczytasz klikając w poniższe zdjęcie.
O jak ogrody – Botaniczny i Ogród Saski
Ten pierwszy ogród został utworzony przez Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie już w 1951 roku. Znajduje się tu dobre gleby i zróżnicowany mikroklimat, które są podstawą dla właściwych warunków ekologicznych dla dużej bioróżnorodności roślin. Warto wybrać się tu na spacer wśród licznych gatunków roślin, zgromadzonych w kilkunastu działach, m.in. rosarium, dziale roślin wodnych czy alpinarium, w którym można wyjątkowo wypocząć. Jest to idealne miejsce do medytacji czy obcowania w ciszy z naturą.
Do najpiękniejszych otwartych terenów zielonych w mieście należy założony w XIX wieku Park Saski. To ponad 15 hektarowy obszar zieleni z kilkoma pagórkami, wolierą dla pawi oraz oczkiem wodnym. W środku mieści się też amfiteatr, w którym latem odbywają się imprezy plenerowe. Obok Parku Saskiego możemy zobaczyć tzw. Domek Kata czyli ośmiokątny budynek, który niegdyś był szubienicą. Polecam uważać na bezlitosne ptactwo, które gdy dobrze poje może zostawić niemiłą niespodziankę na naszej czapce, włosach czy kurtce, ale jak to mówią, kto nie ryzykuje – ten nie ma.
P jak Perłowa Pijalnia Piwa
Wiele osób zastanawia się co robić wieczorem w Lublinie. To studenckie miasto nie śpi, więc warto wyskoczyć do klubów lub na piwo do Perłowej Pijalni, czy też na spacer na Stare Miasto do lokalnych pubów. Dlaczego polecam Pijalnię Piwa Perły – nie dlatego, że mi za to płacą, lecz dlatego, że jest to idealny przystanek dla regionalnych piwnych patriotów. Skosztujecie tam najlepsze piwa wychodzące spod ręki Browarów Lubelskich. Pijalnia oprócz trunkami może również się pochwalić wystrojem architektonicznym miejsca, który został okrzyknięty jako jeden z najlepiej zaprojektowanych barów w Europie.
R jak rynek Starego Miasta
Często bywa różnie, w jednym mieście jest starówka i w innym tak jak w Lublinie jest Stare Miasto i mimo, że to tylko kwestia nomenklatury, to warto wiedzieć dokładnie o co pytać w Warszawie czy Krakowie, bo gdy spytacie Lubelaka o starówkę, może potrzebować chwilę na zastanowienie, ale gdy powiecie, że chcecie dojść na deptak czy Stare Miasto, to od razu wskaże Wam drogę. Nie będę już owijał w bawełnę i przejdę od razu do rzeczy – lubelski deptak jest niewielki, ale w swojej kameralności bardzo urokliwy. Przechodząc przez Bramę Krakowską już po chwili znajdziemy się na tzw. Rynku. W centralnym punkcie tego placu znajduje się Trybunał Główny Koronny, czyli dawny najwyższy sąd apelacyjny Korony Królestwa Polskiego. Był to jeden z dwóch trybunałów znajdujących się na ziemiach polskich – obok tego w Piotrkowie Trybunalskim. Z Trybunałem Koronnym wiąże się ciekawa miejska legenda. Mówi się, że doszło tu kiedyś do rozprawy sądowej między wdową a magnatem, który wcześniej przekupił orzekającego sędziego. Kobieta, niezadowolona z krzywdzącego ją wyroku, wzniosła ręce do krucyfiksu twierdząc, że sprawiedliwszy wyrok wydałby nawet diabeł. Wywołany tymi słowami szatan zjawił się w lubelskim Trybunale jeszcze tego samego dnia i wydał ponowny wyrok – tym razem na korzyść zrozpaczonej wdowy. Obecnie Trybunał Koronny jest wykorzystywany jako pałac ślubów, a w jego podziemiach zorganizowano godną polecenia Lubelską Trasę Podziemną.
Lubelska Trasa Podziemna to około 300-metrowa trasa turystyczna, która biegnie pod zabudową Starego Miasta w Lublinie: zaczyna się w Trybunale Koronnym, biegnie pod ulicami Złotą i Archidiakońską, a kończy się w jednej z kamienic przy Placu Po Farze. Jeśli zdecydujesz się tam na spacer – lepiej poznasz historię miasta i jego zagospodarowanie przestrzenne. Punktem kulminacyjnym podziemnego spaceru jest multimedialna wizualizacja Wielkiego Pożaru Lublina, który wybuchł dnia 2 czerwca 1719 roku. Historia piwnic sięga początku XVI w. gdy Lublin był ważnym centrum handlu w Polsce, w którym odbywały się znane w całej Europie jarmarki. Piwnice pełniły wtedy funkcję składów kupieckich. Dziś mówi się, że nie warto oddzielać się od wycieczki, gdyż łatwo można się zgubić w tych podziemnych korytarzach.
Na Rynku nie brakuje oczywiście też restauracji i kawiarni. Ciekawym wyborem może się okazać żydowska restauracja Mandragora. Całość Starego Miasta dopełniają klimatyczne zaułki i Teatr Stary (jeden z pierwszych teatrów w Polsce) oraz Plac Po Farze. Plac z odkrytymi fundamentami to pozostałość po lubelskim kościele farnym. Z tego miejsca rozpościera się widok na Zamek Lubelski. Tak ładnie położonym Starym Miastem może poszczycić się niewiele miast w Polsce. Jednak to w Lublinie średniowieczny układ urbanistyczny oraz bogactwo zdobień wiekowych kamienic zachwycają turystów swoją autentycznością. Wędrówka po uliczkach i zaułkach pozwala na poznanie bogatej przeszłości Lublina. Na powierzchni blisko 1 km kwadratowym znajduje się aż 110 zabytków. Stare Miasto posiada w ponad 70% oryginalną zabudowę co podkreśla jego unikatowość. Z kolei najstarsze zabytki pochodzą już z XIII wieku. Unikalność Starego Miasta związana jest z tym, ze budynki zachowały się w ich historycznym kształcie. Warto też wspiąć się także na pobliską Wieżę Trynitarską, wystarczy pokonać nieco ponad 200 stopni, żeby znaleźć się na punkcie widokowym, z którego roztacza się panorama na całe miasto. To tu utwierdzimy się w przekonaniu, że Lublin jest wyjątkowym miastem. Przy samej wieży znajduje się największy w Lublinie kościół, wspomniana na początku – Archikatedra św. Jana Chrzciciela, a widok z góry zostanie Wam w pamięci na długo. Wszystko to sprawi, że przekonacie się, dlaczego Lublin nazywany jest Miastem Inspiracji.
S jak skansen
Skansen, zwany również Muzeum Wsi Lubelskiejm, przypadnie do gustu nie tylko wieśniakom. Całe muzeum znajduje się w dolinie rzeki Czechówki i przychodząc tu przeniesiesz się po raz kolejny w czasie i przestrzeni. To tu przekonacie się jak wyglądało dawne życie nie tylko wsi, ale również miast i dworów. Pielęgnowane są tu tradycję oraz zwyczaje. Model prowincjonalnego miasteczka z lat 30 XX w. jest czymś, co wg mnie warto zobaczyć. Są tu również dwie drewniane świątynie: greckokatolicka cerkiew i rzymskokatolicki kościół. W skansenie odbywają się liczne imprezy prezentujące kulturę i obrzędy dawnej wsi oraz ginące zawody. Wizyta w muzeum jest okazją do obejrzenia pamiątek związanych z dawnym życiem wsi, dworów oraz miasteczek, ale też umożliwia zapoznanie się z codzienną pracą, zwyczajami i tradycjami ludzi minionej epoki. Muzealna ekspozycja to nie tylko materialny ślad po minionych czasach, ale to wręcz namacalne spotkania z przeszłością, polecam się tu wybrać w noc kupały i nie pytajcie dlaczego.
T jak Trybunał Koronny
Obecnie w budynku dawnego Trybunału Koronnego mieści się Pałac Ślubów, a w jego podziemiach (dawnej piwnicy-winiarni i więzieniu) Lubelska Trasa Podziemna. Dawniej tutaj odbywały się sprawy sądowe szlachty małopolskiej. Sprzyjało to rozwojowi miasta i nawet w czasach upadku Trybunału (magnateria obsadzała stanowiska swoimi ludźmi aby uzyskiwać korzystne wyroki) ściągało do Lublina wielu przyjezdnych.
U jak unia lubelska (pomnik unii lubelskiej)
Pomnik Unii lubelskiej znajduje się na Placu Litewskim naprzeciwko kościoła oraz klasztoru kapucynów i upamiętnia unię Korony Królestwa Polskiego z Wielkim Księstwem Litewskim z 1 lipca 1569 roku. Pomnik wzniesiono w miejscu obozowania szlachty przybyłej na sejm, które jest jednocześnie miejscem odbywania się obrad. Unia stanowiła jedno z największych osiągnięć Jagiellonów. Wyznaczyła ona kształt polityczny państw aż do czasów rozbiorów i połączyła Królestwo Polskie oraz Wielkie Księstwo Litewskie w Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Konsekwencją stała się wspólna polityka monetarna i zagraniczna, odrębne pozostały wojsko, sądownictwo i administracja. Lublin został wówczas jednym z najświetniejszych ośrodków miejskich całego państwa. Nie chcę Was zanudzać historią, ale o tym fakcie warto wiedzieć.
V jak Victoria
Kiedy przyjedziecie zwiedzać zakątki Lublina, warto zatrzymać się w jednym z lubelskich hoteli. Jednym z nich jest hotel Victoria znajdujący się przy ulicy Piłsudskiego. Ten hotel jest dość dobrze usytuowany w centrum miasta, dzięki czemu jest dobrym punktem startowym do zwiedzania Lublina. Innym hotelem, w którym możecie się zatrzymać jest Grand Hotel. Jego atutem jest lokalizacja, ale skutecznie odstraszyć Was mogą jego wysokie ceny. Dla szukających korzystnych cen polecam stronę Airbnb.
W jak Wieża Trinitarska i Wieża Zamkowa
Ta neogotycka wieża, zwana również Bramą Trynitarską jest najwyższym zabytkowym punktem wysokościowym Lublina. Gdy wejdziemy na platformę widokową, na wysokości 40 metrów zobaczymy pięknie roztaczającą się panoramę miasta. W jej wnętrzu mieści się Muzeum Archidiecezjalne, wyróżniające się różnymi zbiorami, m.in. przedmiotami użytku religijnego, obrazami, ikonami, rzeźbami, tkaninami, sarkofagami, instrumentami muzycznymi czy lichtarzami. Skoro wieża pełni rolę dzwonnicy lubelskiej archikatedry, można tu obejrzeć 4 dzwony: Michała, przeniesionego z fary lubelskiej oraz największy lubelski dzwon – Marię, który możemy usłyszeć tylko podczas wyjątkowych uroczystości. Jeśli chcemy spojrzeć na miasto z wysokości, polecam wdrapać się na taras widokowy urządzony na Wieży Trynitarskiej. Z wysokości wieży roztacza się ciekawy widok m.in. na Stare Miasto i Zamek Lubelski. Wieża zbudowana w stylu neogotyckim i wg mnie należy do jednego z najciekawszych punktów widokowych Lublina.
Z jak Zamek
Zamek w Lublinie to jedna z tych atrakcji turystycznych, na którą zwiedzanie, nie powinno się żałować czasu. Warto wejść zarówno do donżonu skąd rozpościera się panorama na miasto, ale i obowiązkowo trzeba udać się i do Kaplicy Trójcy Świętej, o której pisaliśmy wcześniej. Będąc na zamku należy udać się na wieżę obronną czyli właśnie donżon, który posiada trzy kondygnacje, a grubość muru wynosi ponad 3 metry. Na jej szczycie możemy spoglądać na miasto z góry, podziwiając przy tym również odrobinę widoczny dziedziniec zamkowy. Wg mnie Zamek należy do najbardziej charakterystycznych budowli miasta i jest wręcz jego istotnym symbolem. To tutaj w 1569 roku obradował sejm, na którym podpisano akt unii polsko-litewskiej – unię lubelską, ale i tu mieściło się w czasie hitlerowskiej okupacji więzienie, w którym więziono ponad 40 tysięcy osób.
Ż jak Żydzi w Lublinie
Warto również wybrać się tropem kultury żydowskiej. Przed II Wojną Światową ponad 30 proc. mieszkańców Lublina stanowili Żydzi, którzy przez wieki mieli ogromny wkład w rozwój miasta. Gdy miasto znalazło się pod niemiecką okupacją wszyscy zostali przesiedleni do powstałego getta. Z ponad 30 tys. Żydów przeżyła jedynie garstka, a całe getto zostało zrównane z ziemią. O ich dziejach przypominają teraz różne napisy na murach: listy, wspomnienia, a także kostki na chodniku, ukazujące którędy biegła granica getta. Dawna dzielnica żydowska mieściła się w okolicy placu zamkowego, obecnie a na samym placu stoi ustawionych pod linijkę dziesięć kamienic. Jeśli myślicie, że to zabytki – to nic bardziej mylnego, pobudowano je po to by wypełnić pustą przestrzeń po zniszczonej dzielnicy żydowskiej. Dziś pozostała już tylko jedna działająca synagoga w Jeszywas Chachmej Lublin, ale jeśli Wam czas pozwoli to i tam się warto wybrać.
Na koniec zwiedzania przyszedł jeszcze czas na wyjaśnienia:
kim jest brejdaczka – to nikt inny tylko siostra
czym jest przejazdówka – to karta komunikacji miejskiej
kajtnąć – to nic innego jak się przemieścić, przejechać
rozbuwanie z ciap– to zdejmowanie obuwia
naduszanie – to nic innego jak przyciskanie
Jeśli dotrwaliście do tego miejsca to powinniście wręczyć sobie sami medal, a jeżeli chcecie to zaproście brejdajczkę, zabierzcie wygodne ciapy i możecie się do mnie kajtnąć z przejazdówką, tylko wcześniej wduście mój numer, bym mógł Was zabrać na najlepsze cebularze w Lubinie. Starałem się Was nie zanudzić, ale czy mi wyszło, zawsze możecie dać znać, podobnie i wtedy, gdy uważacie, że warto wpis uzupełnić o inne cenne atrakcje w Lublinie. Zawsze Wasze rady i krytyka są mile widziane. Cieszę się, że choć przez chwilę, mogłem być Waszym wirtualnym przewodnikiem po mieście, które było, jest i będzie dla mnie wyjątkowe pod wieloma aspektami. Jeżeli nadal macie niedosyt możecie kliknąć tutaj i wybrać się ze mną na kolejne wyprawy online.
Zainspiruj się podróżniczo i zobacz moje WYPRAWY
Zajrzyj po więcej zdjęć do mnie na INSTAGRAM
Bądź na bieżąco, polub już dziś mój profil na FACEBOOK’u
Zostań moim PATRONEM
Fotograf Ślubny Lublin | Płock | Warszawa | Fotografia Ślubna | Fotografia | Podróże | Cała Polska | Zdjęcia Ślubne | Fotograf Lublin | Fotograf Warszawa | Fotograf Płock | Fotografia Ślubna Lublin | Fotografia Ślubna Warszawa | Fotografia Ślubna Płock | Fotografia Biznesowa | Fotografia Okolicznościowa | Fotografia Reklamowa | Fotografia Wnętrz i Budynków | Fotografia Dziecięca | Fotografia Rodzinna | Fotografia Aktu | Fotografia Koncertowa | Retusz Zdjęć | Renowacja Zdjęć | Fotografia
Wszelkie prawa zastrzeżone © Rafał Bil Fotografia 2019